Decyzją Zarządu klubu 16 kwietnia Marcin Sasal przestał pełnić funkcję trenera pierwszej drużyny Motoru. Czarę goryczy przelał remis 4:4 z Unią Tarnów
Żółto-biało-niebiescy na wiosnę nie zachwycają. W pięciu meczach zdobyli tylko osiem punktów. Na półmetku rozgrywek zajmowali fotel lidera, ale teraz spadli na trzecie miejsce ze stratą trzech „oczek” do prowadzącej Chełmianki.
– Ten sezon ciągle jest do uratowania. Rywale seryjnie zdobywają jednak punkty, a my je niestety gubimy i musieliśmy jakoś zareagować. To nie była dla mnie łatwa decyzja, ale wyraźnie coś się w naszym zespole zacięło. Nie uważam jednak, że zatrudnienie trenera Sasala było błędem. Wystarczy spojrzeć na to, jaki miał bilans w Motorze. O błędzie bardziej można mówić w np. przypadku Romeo Jozaka, a nie trenera Sasala, który z 38 meczów wygrał 27 i tylko sześć przegrał. – mówi Leszek Bartnicki, prezes klubu z Lublina.
Dodaje też, że na pewno problemem nie była gra żółto-biało-niebieskich w ataku. – W sobotę zdobyliśmy cztery bramki, mieliśmy niewykorzystany rzut karny, trzy strzały w poprzeczki i wiele innych sytuacji. Niestety, w obronie sami robiliśmy sobie krzywdę i trzeba to jak najszybciej wyeliminować. Trener miał swoje pomysły, cały czas szukał odpowiedniego ustawienia, ale ciągle zespół nie funkcjonował tak, jak powinien. Może coś zostało zaburzone na linii relacji interpersonalnych? Sytuacja, w której się znaleźliśmy to jednak nie tylko wina trenera, ale i moja, czy piłkarzy – wyjaśnia szef Motoru.
W sobotę wszyscy liczyli na pewne zwycięstwo z walczącą o utrzymanie Unią Tarnów. „Jaskółki” zawitały na Arenę z ośmioma młodzieżowcami w podstawowym składzie, a mimo to były w stanie utrzeć nosa faworytowi. Motor prowadził 2:0 i 3:2, ale spotkanie zakończyło się remisem 4:4. Gospodarze popełnili mnóstwo błędów, na dodatek zmarnowali karnego. Po końcowym gwizdku było nerwowo. Piłkarzom i trenerowi dostało się od kibiców. Marcin Sasal cały czas wierzył jednak w swój zespół.
– Trzeba walczyć dalej, do końca jest wiele meczów. Zawodnicy dali sygnał, że chcą walczyć i to nie jest prawda, że ktokolwiek odpuszcza. Ja jestem tutaj, żeby bić się o awans. Dopóki będę mógł, to będę to robił – mówił na konferencji prasowej po sobotnim spotkaniu szkoleniowiec zespołu z Lublina.
Sasal poprowadził drużynę w 38 meczach. Wygrał 27 z nich, a w pozostałych zaliczył: pięć remisów i sześć porażek. Kiedy poznamy jego następcę? Prezes Bartnicki zapewnia, że najpóźniej do środy. – Wtorkowy trening poprowadzi Piotr Zasada, ale jeżeli ze wszystkim zdążymy, to jeszcze tego samego dnia przedstawimy nazwisko trenera, który będzie odpowiadał za drużynę do końca sezonu – zapewnia prezes Bartnicki.