Rozmowa z Radosławem Muszyńskim, nowym trenerem Lewartu Lubartów
- Pod koniec ubiegłego tygodnia zastąpił pan niespodziewanie Grzegorza Białka na stanowisku trenera Lewartu Lubartów. Udało się przeprowadzić chociaż jeden trening przed meczem z Wiślanami Skawina?
– To był trochę taki rozruch, podczas którego chcieliśmy przemycić trochę dodatkowych zadań dla drużyny. Kilka spraw, które będziemy chcieli zmienić w najbliższym czasie. Dogadywaliśmy się w czwartek i na pewno za dużo czasu na przygotowania do meczu nie było. Ja śledziłem jednak lokalne ligi i akurat pojawiałem się także w Lubartowie. Widziałem nawet kilka meczów Lewartu w tym sezonie.
- Co w takim razie trzeba na szybko poprawić, żeby zdobywać więcej punktów?
– Na pewno tych wątków jest kilka. Trudno wymienić wszystkie. Można rozmawiać chociażby o aspekcie fizycznym, zwłaszcza patrząc na to, jak zespół wygląda na tle innych klubów. Druga sprawa to organizacja gry, a kolejne to decyzje indywidualne podejmowane przez zawodników na boisku. Jest sporo takich rzeczy. Pytanie, na ile będziemy w stanie naprawić sytuację i na ile działania naprawcze zarówno pod kątem indywidualnym, jak i drużynowym będą skuteczne. Nie ma co ukrywać, że problemem jest bardzo wąska kadra. Po ostatnim spotkaniu z Wiślanami niestety jest jeszcze gorzej.
- Paweł Myśliwiecki opuścił w sobotę boisku z urazem, Krystian Żelisko obejrzał czerwoną kartkę, a kto jeszcze wypada z gry?
– Możliwe, że najbliższy mecz rozegramy nawet bez czterech ważnych piłkarzy. Krystian dostał kartkę, a przede wszystkim na dłużej do dyspozycji nie będzie Dawid Wójcik. Urazów doznali: właśnie Paweł Myśliwiecki, ale i Patryk Drozd. Nie jest kolorowo, ale trzeba się z tym pogodzić i znaleźć rozwiązanie.
- Może w tej sytuacji uda się jeszcze wzmocnić drużynę? Rozmawiacie o jakimś transferze, może ktoś z Ukrainy?
– Akurat jeżeli chodzi o piłkarzy zza wschodniej granicy, to raczej takie ruchy nie wchodzą w grę. Przyznaję jednak, że są pewne opcje transferowe, niekoniecznie bezkosztowe. A my musimy patrzeć na aspekt finansowy klubu. Na pewno temat transferów, to jednak pole do dyskusji, musimy to jeszcze przemyśleć. Z drugiej strony kontuzje, to zawsze szansa dla tych, którzy grali mniej.
- Niestety, terminarz w końcówce rundy niespecjalnie będzie wam sprzyjał. Meczów z zespołami z dolnych rejonów tabeli nie zostało za wiele. Rywalem będą Czarni Połaniec, w tym roku ma zostać jeszcze rozegrany rewanż z KS Wiązownica...
– To prawda. Będziemy się mierzyli głównie z górą tabeli. Szkoda tego spotkania z Wiślanami, bo to był taki pojedynek za sześć punktów. Teraz raczej każdy przeciwnik Lewartu będzie faworytem, a nie my. Na pewno nie mamy jednak zamiaru się przed nikim położyć i poddawać jeszcze przed pierwszym gwizdkiem. Mam nadzieję, że następne występy będą lepsze niż ten z Wiślanami, chociaż za wiele do remisu nam nie zabrakło.
- Przychodzi pan do Lubartowa, żeby utrzymać III ligę?
– Oczywiście, trudno, żeby w naszej sytuacji cel był inny, czy żeby mówić o rozwijaniu zawodników pod kątem przyszłości. Musimy się skupić na punktowaniu, a nie tworzyć kwadraturę koła. Na razie skupiamy się na tym, co jest tu i teraz, nie myślę nawet o przerwie zimowej, tylko o tym, żeby poprawić naszą sytuację. Liga jest najważniejsza.
- A co z Pucharem Polski? W środę gracie z rezerwami Górnika Łęczna w ramach czwartej rundy okręgowych rozgrywek...
– Nie będę ukrywał, że potraktujemy to spotkanie jako część mikrocyklu i trening przed meczem o punkty.
- Trudno będzie jednak wystawić rezerwowy skład...
– Dokładnie, bo w tym momencie nie mamy tak naprawdę rezerwowego składu. Zostało nam 16 zawodników. Może sytuacja nie wygląda zbyt komfortowo, ale ja lubię wyzwania. Do tej pory pracowałem w klubach, gdzie nie było konkretnych oczekiwań, co do: awansu czy utrzymania. W rezerwach Motoru też chodziło raczej o rozwój zawodników. W Końskowoli mieliśmy projekt na dłuższy okres czasu, ale z powodu braku finansowania nasze długofalowe plany legły w gruzach. Mimo wszystko widzę w Lewarcie potencjał. Przede wszystkim wolicjonalny. Pod tym względem na pewno chłopaki nie odstają od drużyn w trzeciej lidze. Nawet mimo słabszych wyników, w szatni panują bardzo dobre relacje, a to podstawa, żeby ciężko pracować i zacząć zdobywać punkty, nawet kosztem ładnej gry. Wierzę, że nam się to uda.