Stal Kraśnik nie przerwała fatalnej passy na swoim boisku. W czwartym meczu u siebie piłkarze Bohdana Bławackiego ponieśli czwartą porażkę. Tym razem przegrali z Wisłą Sandomierz 3:4. Nic nie zapowiadało jednak tak dużych emocji, bo po 12 minutach goście prowadzili aż 3:0.
Już w czwartej minucie Mirosław Kmiotek otworzył wynik zawodów po celnym strzale z rzutu karnego. Minęło kilkadziesiąt sekund i z bramki cieszył się Kamil Bełczowski. A już w 12 minucie Kmiotek drugi raz ustawił piłkę na „wapnie” i po raz drugi nie dał szans bramkarzowi rywali. Wydawało się, że w tym momencie jest po zawodach.
Niebiesko-żółci nie zamierzali jednak tak łatwo się poddawać. I jeszcze mocno powalczyli. Kluczowy był pierwszy gol, którego w 33 minucie strzelił Dariusz Cygan. Gospodarze uwierzyli, że są jeszcze w stanie odwrócić losy spotkania. Zresztą w 39 minucie sytuacja wyglądała już dużo lepiej, kiedy Ernest Skrzyński zaliczył kontaktowe trafienie po ładnym uderzeniu bezpośrednio z rzutu wolnego.
Po zmianie stron Adrian Popiołek strzelił na upragnione 3:3 mimo że kilka dobrych szans wcześniej zepsuli przyjezdni. W kolejnych minutach szalony mecz w Kraśniku trochę się uspokoił. Atakowali miejscowi, ale ostatecznie to Wisła wracała do Sandomierza z pełną pulą. W 83 minucie Miłosz Matuszewski złamał serca kibicom miejscowych golem na 4:3. A piłkarze trenera Bławackiego muszą przełknąć bardzo gorzką pigułkę. Dali z siebie wszystko, wrócili do gry, a i tak nie wywalczyli nawet „oczka”.
Dobre wieści? Następny mecz niebiesko-żółci zagrają na wyjeździe, gdzie wywalczyli wszystkie siedem "oczek" w tym sezonie.
Stal Kraśnik – Wisła Sandomierz 3:4 (2:3)
Bramki: Cygan (33), Skrzyński (39), Popiołek (57) – Kmiotek (4, 12-obie z karnych), Bełczowski (6), Matuszewski (83).
Stal: Borusiński – Gajewski, Dwórzyński (14 Tadrowski), Dyszy, Michalak, Misiak(14 Skrzyński), Popiołek, Czelej (67 Nastałek), Cygan, Cybula (72 Bartoś), Zawierucha.