W piątej próbie Świdniczanka w końcu wygrała u siebie. Traf chciał, że drużyna Łukasza Gieresza pokonała w derbach Chełmiankę 2:1. Co ciekawe, to goście jako pierwsi wpisali się na listę strzelców, ale z prowadzenia cieszyli się dosłownie chwilę.
Szalony fragment meczu miał miejsce między 11, a 14 minutą. Najpierw po dobrym i celnym wykopie Pawła Sochy na lewe skrzydło Michał Zuber zagrał do Dawida Brzozowskiego. Ten drugi popędził w pole karne, łatwo ograł Maksa Cichockiego, ale na koniec zamiast strzelać, dogrywał i piłkę wybili obrońcy
Minęło około 40 sekund i zamiast 1:0 zrobiło się 0:1. Nikt nie atakował Cichockiego, no to stoper Chełmianki przyłożył się do długiego podania w pole karne, gdzie rywalom urwał się Bartłomiej Korbecki. „Korbi” z łatwością „objechał” Sochę i posłał piłkę do bramki.
Minutę później byliśmy już w drugim polu karnym. Po akcji Michała Palucha gości uratował Piotr Zmorzyński, który wybił futbolówkę tylko na rzut rożny. Początkowo tylko, a za chwilę aż rzut rożny, bo po tym, jak Piotr Piekarski wybił centrę przed szesnastkę, dobrze futbolówkę „zgasił” Miłosz Kutyła i po chwili uderzył do siatki na 1:1.
Później było trochę spokojniej. Aż do 30 minuty, kiedy po szybkiej kontrze Korbeckiego podanie dostał Krystian Mroczek. Dwa razy został jednak zablokowany. Pięć minut później gospodarze wyszli na prowadzenie. Paluch szybko wyrzucił aut do Mikołaja Kosiora. Były zawodnik Motoru podrzucił sobie futbolówkę obok obrońcy i uderzył z powietrza w krótki róg na 2:1. W samej końcówce „Świdnia” mogła pójść za ciosem. Było sporo miejsca na lewym skrzydle, ale Brzozowski za mocno zagrał do Kosiora. Za chwilę z samotną kontrą ruszył Kamil Sikora. Nie dogrywał do Palucha, tylko sam z trudnej pozycji uderzył obok bramki.
Po przerwie można było się spodziewać, że drużyna Grzegorza Bonina rzuci się do ataku, a gospodarze będą bronić dostępu do swojej bramki i szukać szans na zamknięcie spotkania w kontrach. I trzeba przyznać, że biało-zieloni mogli spokojnie wyrównać. Szybko groźny strzał z dystansu oddał Piekarski. Później Korbecki górą zagrał do Mroczka, a ten z powietrza uderzył nad poprzeczką. Za chwilę Zmorzyński podał pod bramkę do Mroczka, a ten jakimś cudem z bliska przeniósł piłkę nad bramką. Tuż po godzinie gry po strzale Korbeckiego, Socha zbił futbolówkę na słupek.
W 67 minucie wydawało się, że musi paść gol dla Chełmianki. „Korbi” jechał sam na bramkarza już od swojej połowy. Na koniec uderzył w krótki róg, a Socha mimo że rzucił się w drugą stronę, to zdołał odbić strzał nogami. Ekipa ze Świdnika powinna zakończyć zawody w 73 lub 74 minucie. Najpierw gospodarze zepsuli kontrę trzech na jednego, a za chwilę dwóch na jednego. W tej drugiej sytuacji Sikora nie podawał, tylko przymierzył w słupek.
Drużyna Łukasza Gieresza przeżywała trudne chwile, ale jednak dowiozła korzystny wynik do końcowego gwizdka.
Świdniczanka Świdnik – Chełmianka Chełm 2:1 (2:1)
Bramki: Kutyła (14), Kosior (35) – Korbecki (11).
Świdniczanka: Socha – Futa, Koźlik, Bayer, Brzozowski, Szymala, Sikora (80 Wojtak), Kutyła, Kosior (65 Sypeń), Zuber, Paluch (80 Koper).
Chełmianka: Grzywaczewski – Ofiara (46 Misztal), Cichocki, Kventsar, Zmorzyński, Piekarski (77 Wójcik), Złomańczuk (65 Konojacki), Klec (46 Kasprzyk), Korbecki, Karbownik (65 Romanowicz), Mroczek.