Wisła wznowi rozgrywki w niedzielę. Podopieczni trenerów: Jacka Magnuszewskiego i Marcina Popławskiego zagrają w Sandomierzu ze swoją imienniczką (godz. 14)
Puławianie mają za sobą 120 minut gry w finale Pucharu Polski. Przegrali z Motorem Lublin w rzutach karnych 1:3. Duma Powiśla rozegrała słabą pierwszą połowę, ale dużo lepiej spisała się po przerwie. Skutecznością błysnął Szymon Stanisławski, który zdobył dwa gole. Mógł też wyprowadzić swój zespół na prowadzenie, ale w kolejnej sytuacji zamiast do siatki przymierzył w słupek.
Ostatecznie Wisła musiała się pogodzić z przykrą porażką, bo nie potrafiła pokonać z 11 metrów Adriana Olszewskiego. Ta sztuka udała się jedynie Krystianowi Putonowi. Z „wapna” pudłowali za to: Arkadiusz Maksymiuk, Mateusz Pielach i Krystian Żelisko. – Mam trochę pretensji do chłopaków o ten konkurs jedenastek. Wiadomo, że to loteria, ale chyba jednak zabrakło nam koncentracji. Mam nadzieję, że wyciągniemy wnioski i potraktujemy to jako nauczkę na przyszłość – oceniał po końcowym gwizdku trener Magnuszewski.
Dodawał także, że mimo porażki jest zadowolony z postawy swojego zespołu. – Zarówno my, jak i Motor zaprezentowaliśmy dobrą dyspozycję i można spokojnie patrzeć w przyszłość. Na początek czekają nas dwa trudne spotkania w lidze, ale wierzę, że możemy rywalizować o zwycięstwo w każdym meczu – wyjaśniał szkoleniowiec, który będzie mógł już liczyć na Mateusza Supryna. 19-latek w ostatnich tygodniach był oszczędzany na ligę. Przeciwko Motorowi także nie pojawił się na boisku.
Gospodarze niedzielnych zawodów mają trochę kłopotów kadrowych. Z powodu kontuzji na pewno nie zagra obrońca Dawid Korona. A pod dużym znakiem zapytania stoją występy: kolejnego defensora Pawła Bażanta i kapitana drużyny Jarosława Piątkowskiego. Na dodatek ekipa z Sandomierza w zimie straciła kilku piłkarzy. Przede wszystkim Wiktora Putina. Ukrainiec w lidze zdobył tylko cztery gole, ale świetnie radził sobie w Pucharze Polski.
W starciach z Koroną Kielce i Podbeskidziem Bielsko-Biała w sumie pokonał bramkarzy rywali trzykrotnie. 24-latek zdecydował się na przenosiny do GKS Bełchatów. Lukę w ataku spróbuje wypełnić Kamil Bętkowski, który ostatnio był zawodnikiem Górnika Łęczna. W rundzie jesiennej na drugoligowych boiskach zagrał 13 meczów i zapisał na swoim koncie trzy bramki.