Naprawdę niezły występ zespołu z Radzynia Podlaskiego. Piłkarze Jacka Fiedenia zmarnowali jednak kilka dogodnych sytuacji i przegrali z Wólczanką Wólka Pełkińska 1:2. – Jak będziemy dalej grali w ten sposób, to w końcu musimy zacząć regularnie punktować – zapewnia szkoleniowiec Orląt.
Gospodarze już w szóstej minucie objęli prowadzenie. Kamil Bała dośrodkował w pole karne, a głową Patryka Rojka pokonał Krzysztof Pietluch. Im dalej w mecz, tym goście prezentowali się jednak lepiej. I już w pierwszej części zawodów powinni przynajmniej wyrównać.
Arkadiusz Maj zdecydował się na strzał głową, który odbił bramkarz Wólczanki. Napastnik biało-zielonych miał jednak sporo czasu i mógł spokojnie przyjąć piłkę, a następnie zapytać golkipera rywali, w który róg chce dostać strzał. Później w sytuacji sam na sam Jan Bożym nie trafił w ogóle w bramkę. A na koniec pierwszej części znowu szansę miał Maj. Tym razem przymierzył jednak w poprzeczkę, a piłka „zatańczyła” jeszcze na linii.
Druga połowa to dominacja przyjezdnych, którzy w 65 minucie wreszcie doprowadzili do wyrównania. Maj podał w pole karne do rezerwowego Damiana Kołtunowicza, a ten z około 10 metrów strzelił na 1:1. Po chwili bohaterem Orląt mógł zostać napastnik pozyskany z Orła Urzędów, ale tym razem Maj przegrał pojedynek z bramkarzem Wólczanki.
Wydawało się jednak, że bramka dla zespołu z Radzynia Podlaskiego jest tylko kwestią czasu. Jak to w takich sytuacjach bywa bramkę zdobyli rywale. W 79 minucie jedna z nielicznych akcji ofensywnych gospodarzy zakończyła się golem na 2:1. Jan Peda dostał piłkę na skrzydle i „złamał” akcję do środka, a na koniec świetnie uderzył po długim rogu. Podopieczni trenera Fiedenia nie zamierzali się jeszcze poddawać i spokojnie mogli wracać do domu z punktem. Maciej Welman trafił jednak w słupek, a Maj po raz kolejny nie znalazł sposobu na golkipera Wólczanki. I mimo naprawdę niezłego występu przyjezdni musieli przełknąć bardzo gorzką pigułkę.
– Przespaliśmy 15-20 minut spotkania, ale potem nasza przewaga rosła. Stworzyliśmy sobie sporo dobrych sytuacji, ale nie potrafiliśmy ich wykorzystać. Albo my pudłowaliśmy, albo bramkarz rywali stawał na wysokości zadania. Szkoda, ale takie mecze się zdarzają. Nie możemy spuścić głów, tylko trzeba dalej walczyć. Tym razem naprawdę było blisko kompletu punktów, ale ja tworząc tyle sytuacji i grając w ten sposób naprawdę musimy w końcu zacząć wygrywać – wyjaśnia trener Fiedeń.
Jego podopieczni za tydzień zagrają arcyważny mecz z Jutrzenką Giebułtów.
Wólczanka Wólka Pełkińska – Orlęta Spomlek Radzyń Podlaski 2:1 (1:0)
Bramki: Pietluch (6), Peda (79) – Kołtunowicz (65).
Wólczanka: Konefał – Wach, Pawłowski (78 Peda), Gul, Łazarz, Podstolak, Duczek (78 Matofij), Galara, Bała (89 Myszogląd), Lorek (89 Baran), Pietluch (62 Soboń).
Orlęta: Rojek – Wiatrak, Myszka, Fiedeń, Rycaj, Nowosadko (75 Welman), Idzikowski, Kobiałka, Bożym (60 Kołtunowicz), Kalita (85 Kleber), Maj.
Żółte kartki: Wach, Galara – Myszka, Idzikowski, Rycaj.
Sędziował: Paweł Bagan (Kraków).