Rozmowa z Jackiem Bąkiem, byłym piłkarzem, 96-krotnym reprezentantem Polski
- Jaki nastrój zapanował w niedzielę po wygranej Francji nad Chorwacją w finale mistrzostw świata?
– Jako były zawodnik tamtejszej ligi bardzo się ucieszyłem, że „Trójkolorowi” powtórzyli sukces z 1998 roku. Francja sięgnęła po złoto w bardzo dobrym stylu. Chorwacja w finale zagrała bardzo dobre spotkanie, ale nie byli w stanie się przeciwstawić tak mocnemu zespołowi. Zespół Didiera Deschampsa uchodził za jednego z faworytów i nie spodziewałem się, że w decydującym starciu ktoś odbierze im sukces.
- Francuzi mieli kluczowego zawodnika w swoich szeregach czy zadecydował kolektyw?
– Rewelacyjny był na tym turnieju Kylian Mbappe, ale sam nic by nie osiągnął. Cały zespół prezentował się bardzo dobrze. Świetną pracę w środku pola wykonywał Paul Pogba i w finale niejako w nagrodę zdobył bramkę. Można więc powiedzieć, że Francuzi nie mieli gracza takiego formatu jak Zinedine Zidane w 1998 roku, ale na każdej pozycji dysponowali niebywałą siłą. Swoje dołożył przecież też Atoine Griezmann, bramki strzelali też obrońcy – Samuel Umtiti i Raphael Varane więc widać, że każdy z piłkarzy wniósł do drużyny wiele dobrego. Jedynie Hugo Lloris, który bronił przez cały turniej rewelacyjnie w finale popełnił katastrofalny błąd i przez moment było nerwowo. Taki błąd nie przystoi na tym poziomie, bo można było zwyczajnie tą piłkę wykopać.
- Mimo wszystko Chorwaci pozostawili po sobie dobre wrażenie?
– Jak najbardziej. Momentami Luka Modrić i koledzy potrafili zdominować Francję, ale moim zdaniem zabrakło im doświadczenia. Nie mniej trzeba przyznać, że dla tak małego kraju gra w wielkim finale to historyczne osiągnięcie.
- W 1998 roku Deschamps wygrał mundial jako piłkarz, teraz jako trener. Myśli pan, że jego doświadczenie było kluczowe dla sukcesu reprezentacji?
– W pewnym stopniu na pewno, chociaż nie przeceniałbym jego zasług. Nie oszukujmy się, mając takich zawodników w składzie głównym celem było zadbanie o atmosferę, bo potencjał drużyny był ogromny.
- A co patrząc całościowo na Mundial podobało się panu najbardziej?
– Widać było, że organizacja stała na najwyższym poziomie. Byłem w kontakcie ze znajomymi, którzy byli na meczach w Rosji i opowiadali mi, że wszystko jest dopięte na ostatni guzik. Te mistrzostwa były dużo lepsze niż poprzednie. Wszystko zostało świetnie pokazane i zadbano o każdy szczegół. Do tego po raz pierwszy mieliśmy na mundialu VAR. I to bardzo dobrze, że FIFA wprowadziła wideoweryfikację. Jedyne do czego się jeszcze można przyczepić to dość luźna interpretacja przy np. zagraniach piłki ręką. Jednak VAR zdał egzamin na bardzo dobrą ocenę. Proszę zauważyć, że nie było bramek ze spalonego. Nie doszło też do sytuacji gdzie jeden błąd sędziego, zniweczył pracę całej drużyny. Była możliwość obejrzenia powtórki i podjęcia odpowiedniej decyzji i bardzo dobrze, że wreszcie zdecydowano się skorzystać z pomocy technologii.
- Na mistrzostwach było też kilka rozczarowań. Wśród nich Hiszpanie, Niemcy i Polska...
– Do tego Brazylia, Argentyna. My w tym gronie jesteśmy Kopciuszkiem. Szkoda, że nie udało nam się wyjść z grupy, bo prowadzona przez Adama Nawałkę reprezentacja Polski dała kibicom w ostatnich czterech latach mnóstwo radości. Po Euro 2016 apetyty były spore, ale cóż tym razem nie udało się i jest pewien niesmak. Mamy teraz nowego trenera i zobaczymy jaka będzie przyszłość kadry.
- Z Jerzym Brzęczkiem zna się pan z boiska. To dobry wybór Polskiego Związku Piłki Nożnej?
– Na pewno nowy selekcjoner zaczyna z czystą kartą. Wiadomo, że w kadrze powinno się pojawić kilka nowych nazwisk i zostanie ona nieco przebudowana. Ja osobiście chciałbym, aby szansę dostał Arkadiusz Reca, dawny gracz Wisły Płock, a obecnie Atalanty Bergamo. Zresztą nie tylko on bo średnia wieku naszych zawodników wzrosła, a czasu nie da się zatrzymać, sam wiem to z doświadczenia.
- Jakub Błaszczykowski zostanie w kadrze?
– Nie mam pojęcia jakie panują obecnie relacje wśród kadrowiczów. Faktem jest, że to już nie jest ten sam Błaszczykowski co kiedyś. Nie grał niemal pół roku w piłkę, a do tego zatracił wraz z wiekiem cechy motoryczne na których bazował. Teraz bardziej bazował na doświadczeniu czy odpowiednim ustawieniu.
- Jesienią Polacy zagrają w Lidze Narodów z bardzo wymagającymi rywalami. Nowy selekcjoner trafi więc od razu na głęboką wodę...
– Ja osobiście uważam, że trzeba się cieszyć, że zagramy z rywalami z najwyższej półki. Lepiej grać z czołowymi zespołami, niż średniakami, czy słabeuszami. Bo o mistrzów można się zdecydowanie więcej nauczyć.