Do przerwy w lepszej sytuacji był zespół Roberta Chmury. Powiślak prowadził 2:0. Po zmianie stron gospodarze odrobili jednak straty i ostatecznie zawody zakończyły się podziałem punktów. Patrząc na przebieg meczu na pewno bardziej zadowoleni z tego rezultatu są jednak piłkarze Włodawianki.
Jeszcze przy wyniku 0:0 nad poprzeczką główkował Władysław Magdysz. A później Mateusz Książak z około ośmiu metrów także nie trafił w światło bramki. Tuż przed golem na 0:1 ten sam zawodnik przejął piłkę po złym wybiciu bramkarza i wpadł między dwóch obrońców. Wydawało się, że był nieprzepisowo zatrzymywany przez przeciwnika. Sędzia nie użył jednak gwizdka.
W 32 minucie Adrian Dudkowski ze środka boiska posłał długą piłkę na lewe skrzydło do Jakuba Prylińskiego. Podania nie przeciął obrońca Włodawanki, a skrzydłowy gości wpadł w szesnastkę i idealnie przymierzył do siatki po długim rogu. Kilka chwil później piłkarze z Końskowoli cieszyli się z drugiej bramki. Tym razem Jarosław Milcz dostał podanie w pole karne od Artura Sułka i wydawało się, że chciał dośrodkować. Daniel Polak nie sięgnął jednak piłki, a ta odbiła się od słupka i wylądowała w siatce.
Wydawało się, że drużyna Roberta Chmury ma wszystko pod kontrolą, bo do przerwy utrzymała dwie bramki przewagi. Pierwszy kwadrans drugiej odsłony także nie przyniósł zmiany rezultatu. A tymczasem 120 sekund później gospodarze złapali kontakt. Faulowany przed polem karnym był Kacper Czarnota. Do wykonania rzutu wolnego szykował się Maciej Welman. Po chwili uderzył idealnie obok muru i do rogu, a Maciej Zagórski odprowadził tylko piłkę wzrokiem. W końcówce rezerwowy tym razem Jakub Kawalec świetnie znalazł się w polu karnym i głową wykończył dośrodkowanie z prawego skrzydła doprowadzając do wyrównania.
– Myślę, że moi zawodnicy stanęli na wysokości zadania, odrobiliśmy straty, zagraliśmy z charakterem i zdobyliśmy dwa gole. Dlatego z tego remisu możemy być zadowoleni. Szkoda sytuacji z pierwszej połowy, bo jeszcze przy stanie 0:0 mieliśmy swoje okazje, zabrakło jednak skuteczności. Mecz był jednak bardzo ciężki, bo Powiślak nieprzypadkowo znajduje się w czołówce. Mają bardzo dobrą ofensywę, a obrońcy także nie śpią. Cieszymy się, że udało się wyciągnąć ten remis – ocenia Mirosław Kosowski, opiekun Włodawianki.
Włodawianka Włodawa – Powiślak Końskowola 2:2 (0:2)
Bramki: Welman (62), Kawalec (83) – Pryliński (32), Milcz (36).
Włodawianka: Polak – Książak (51 Kamiński), Borcon, Błaszczuk, Welman, Musz, Skrzypek (38 Nielipiuk), Czarnota, Pacek, Magdysz (75 Kawalec), Naumiuk.
Powiślak: Zagórski – Nowak, Banaszek, Ptaszyński, Olszewski, Bernat (80 Gil), Dudkowski, Wrzesiński, Pryliński (72 Kobus), Sułek (83 Sobolewski), Milcz.
Żółte kartki: Skrzypek, Magdysz, Czarnota – Banaszek.
Sędziował: Patryk Kędzior (Biała Podlaska).