Udanie nowy rok rozpoczęli także piłkarze ze Żmudzi. Drużyna Piotra Molińskiego pokonała ostatnią Unię Białopole 2:0, a obie bramki padły w pierwszej połowie.
Jako pierwszy na listę strzelców powinien się wpisać Kamil Sawa. Zabrakło mu jednak centymetrów do szczęścia, bo piłka po jego strzale wylądowała na poprzeczce.
Gospodarze mogli mówić o pechu, ale w 21 minucie dopisało im szczęście. Wojciech Stańczykowski z lewego skrzydła chciał wrzucić w pole karne, a tymczasem mógł cieszyć się z gola. Pomogła niepewna interwencja bramkarza gości, który nie złapał piłki, a ta przed nim skozłowała i wylądowała w siatce.
Tuż przed przerwą po centrze Roberta Kazubskiego futbolówka wylądowała na siódmym metrze pod nogami Szymona Bieleckiego, a ten bez problemów uderzył na 2:0. Wcześniej, w bardzo podobnej sytuacji Piotr Lecki nie znalazł sposobu na bramkarza rywali. Poza tym Victoria miała sporo stałych fragmentów gry jednak niewiele z nich wynikało.
Druga odsłona to znacznie mniej groźnych akcji. Dobry strzał oddał Michał Kuczyński, ale poradził sobie z nim golkiper Unii. Poza tym dwa razy dobrze w polu karnym znalazł się rezerwowy Karol Łubkowski. Najpierw w sytuacji sam na sam pospieszył się z uderzeniem, a później zamiast odgrywać do Damiana Kasprzyckiego znowu sam próbował zakończyć akcję.
– Wiadomo, że boiska w tym momencie nie są idealnie. Także z tego powodu ten mecz trochę przypominał kopaninę. Najważniejsze jednak, że wygraliśmy i mamy kolejne punkty. Strzeliliśmy dwie bramki przed przerwą, a w drugiej połowie zagraliśmy gorzej. Nie wiem, co się z nami stało, ale na pewno nie byliśmy już tak groźni. Trzeba jednak oddać rywalowi, że mimo odmłodzonego składu naprawdę się nam postawili. Zagrali odważnie, z pomysłem i próbowali rozgrywać piłkę – mówi Piotr Moliński, trener Victorii.
Mimo porażki zadowolony z postawy swojej młodej drużyny był Robert Tarnowski. – W pierwszej połowie rządził wiatr. Rywale nas przydusili, nie mogliśmy wyjść z własnej połowy, bo piłka od razu na nią wracała. Mimo to mieliśmy dwie kontry i oddaliśmy dwa strzały. W drugiej odsłonie to my mieliśmy inicjatywę, stosowaliśmy wysoki pressing, ale widać było, że rywale mają ograną drużynę, więc wielkich szans nie stworzyliśmy. Dwa razy zabrakło szybszych decyzji Szymona Sarzyńskiego. Ogólnie jesteśmy umiarkowanie zadowoleni, bo podjęliśmy walkę, a nie ukrywamy, że budujemy zespół na kolejny sezon – mówi Robert Tarnowski, trener Unii.
Victoria Żmudź – Unia Białopole 2:0 (2:0)
Bramki: Stańczykowski (21), Bielecki (44).
Victoria: Perdun – Persona (65 Łubkowski), Ścibior, Salewski, Przychodzień, K. Sawa (78 Kasprzycki), Stańczykowski, Kazubski, Bielecki (58 Misiurek), Kuczyński (60 Brzozowski), Lecki (46 Sobiech).
Unia: Skuczyński – Bureć, K. Piekaruk, J. Łukaszewski (70 Soroka), Steciuk, Sz. Łukaszewski, Ślusarz, Lewkowicz, Ostrowski (46 Sarzyński), Oleszczuk (65 Leśnicki), Barszczewski (65 Krasnowski).
Żółte kartki: Lecki, Sobiech, Brzozowski – K. Piekaruk.
Sędziował: Przemysław Kasztelan (Zamość).