Sygnał Lublin na dzień dobry w nowym sezonie przegrał u siebie z Janowiaką 1:4. Goście wszystkie gole strzelili między... 26, a 43 minutą spotkania. Co ciekawe, drużyna Przemysława Drabika jako pierwsza zmarnowała jednak dwie doskonałe sytuacje.
Już w pierwszej minucie wydawało się, że musi paść bramka dla beniaminka. Konrad Mordziński dostał piłkę na piątym metrze i skiksował. W 10 minucie sytuacja była jeszcze bardziej klarowna, bo miejscowi wywalczyli rzut karny. Brillant Monroe Etana tej szansy również nie wykorzystał.
I jak to w piłce bywa, zmarnowane sytuacje szybko dały o sobie znać. W 26 minucie Grzegorz Mulawa po rzucie rożnym trafił na 0:1. Po chwili dobrze akcję rozegrał Kacper Piechniak, który utrzymał się przy futbolówce i zagrał do Jakuba Wlaźlika. Ten drugi przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem, ale w odpowiednim miejscu znalazł się Sebastian Sprawka, który popisał się skuteczną dobitką.
Lublinianie nie zdążyli się jeszcze otrząsnąć, a jeszcze przed przerwą dostali dwa kolejne, potężne ciosy. Najpierw Piechniak ponownie dograł do Wlaźlika, a ten podwyższył na 3:0 dla gości. W 43 minucie rywali dobił Tomasz Sadowski, po kolejnej centrze z narożnika boiska. I chyba wszyscy byli w tym momencie zgodni, że jest po zawodach.
Co prawda, szybko po wznowieniu gry Brillant zaliczył honorowe trafienie, ale od 52 minuty beniaminek musiał radzić sobie w dziesiątkę. Szymon Rak obejrzał drugie „żółtko” i przedwcześnie opuścił murawę. Chociaż obie ekipy miały swoje szanse, a gospodarze nie odpuszczali mimo osłabienia, to zostało już 1:4.
– Janowianka wygrała zasłużenie, ale z drugiej strony my frajersko przegraliśmy ten mecz. Sytuacja w pierwszej minucie, tak naprawdę „setka”, ale Konrad nie trafił w piłkę. Nie wiem, co tam się stało, może podskoczyła w ostatniej chwili? Potem zmarnowany karny i zamiast prowadzić 2:0 za chwilę sami dostajemy gola. W przeciągu 25 minut ten mecz się rozstrzygnął. Ogólnie nasza gra nie była zła. Uważam, że pokazaliśmy charakter i zęba. Nawet w osłabieniu mieliśmy sytuacje i potrafiliśmy zamknąć przeciwnika. Szkoda tej kartki, bo mocno skomplikowała nam szanse, żeby powalczyć, a wyglądaliśmy w drugiej połowie naprawdę dobrze – ocenia Przemysław Drabik.
Z wygranej na trudnym terenie cieszył się Ireneusz Zarczuk, opiekun klubu z Janowa Lubelskiego. – Wiadomo, jak to jest grać w pierwszej kolejce na boisku beniaminka. Tym bardziej, że jest to drużyna, która na wyjeździe nam zupełnie nie leży. Po tym nietrafionym karnym zaczęliśmy grać swoje i wysoki wynik na pewno trochę nas uspokoił. Po przerwie też mieliśmy jednak swoje szanse. Kacper Kiszka strzelił w boczną siatkę, Kacper Piechniak w poprzeczkę, a z pięciu metrów okazję miał Michał Mistrzyk. Jesteśmy bardzo zadowoleni z wyniku i udanej inauguracji – mówi trener Zarczuk.
Sygnał Lublin – Janowianka Janów Lubelski 1:4 (0:4)
Bramki: Brillant (47) – Mulawa (26), Sprawka (30), Wlaźlik (36), Sadowski (43).
Sygnał: Mirosław – Piwowarski (75 Karwat), Baran, Sztejno, Paździerski, Łopuszyński, Mordziński (46 Wędrocha), Brillant, Kuczyński (65 Panek), Welman (80 Piłat), Rak.
Janowianka: Szymański – M. Pawełkiewicz (90 Wąsik), Sadowski, Mulawa, A. Pawełkiewicz (88 Lebioda), Wlaźlik (39 Książek), Mistrzyk, Birut (74 Gonder), Zięba (82 Kiszka), Piechniak, Sprawka (60 Stępniewski).
Czerwona kartka: Rak (Sygnał, 52 min, za drugą żółtą).