Runda wiosenna jeszcze nie wystartowała i trudno powiedzieć, kiedy zostaną rozegrane pierwsze mecze. Jest za to szansa na powiększenie ligi. Warunek jest jeden – w sezonie 2019/2020 z grupy czwartej III ligi musiałyby spaść przynajmniej trzy nasze zespoły.
Gdyby rozgrywki zakończyły się na tym etapie, to doszłoby właśnie do takiej sytuacji. W strefie spadkowej znajdują się obecnie: Podlasie Biała Podlaska i Chełmianka Chełm. Na dodatek w II lidze na czerwono świeci się także Stal Stalowa Wola. A to oznacza, że kolejny z trzecioligowców musiałby zrobić miejsce dla „Stalówki”. Tak się składa, że tym czwartym spadkowiczem byłyby Orlęta Spomlek Radzyń Podlaski.
W efekcie, IV ligę musiałoby opuścić aż sześć ekip. Lubelski Związek Piłki Nożnej i działacze klubów przygotowali się jednak na taką sytuację i ustalili, że liga może zostać powiększona do 18 drużyn. Dzięki temu zamiast sześciu drużyn ze spadkiem będą musiały się pogodzić „tylko” cztery.
– Rzeczywiście, już na początku marca, przy okazji spotkania z przedstawicielami klubów doszliśmy do wniosku, że powiększymy ligę z 16 do 18 zespołów. Będzie to jednak możliwe tylko w przypadku, gdy z trzeciej ligi do czwartej spadną przynajmniej trzy nasze drużyny – potwierdza Konrad Krzyszkowski, przewodniczący Wydziału Gier Lubelskiego Związku Piłki Nożnej.
Z powodu epidemii koronawirusa wszystkie rozgrywki w Polsce zostały zawieszone do 26 kwietnia włącznie. A to oznacza, że w IV lidze odwołanych zostanie aż sześć kolejek. Teoretycznie dokończenie rozgrywek jest możliwe w dwa miesiące. Trudno jednak oczekiwać, żeby na tym poziomie rozgrywek piłkarze mogli grać w każdą środę. Co więcej, po wielu tygodniach przerwy będą potrzebowali czasu na normalne treningi, zanim znowu będą mogli powalczyć o punkty. Dlatego trzeba się raczej przygotowywać na wariant, że nie uda się rozegrać wszystkich zaplanowanych spotkań.
– Bierzemy pod uwagę różne scenariusze. Wkrótce będziemy chcieli przedstawić klubom warianty dokończenia sezonu 2019/2020. Wiadomo, że w czwartej lidze granie w środy to jeszcze większy problem. Dlatego jedną z opcji będzie rozegranie 12 z 14 kolejek, jakie nam pozostały. Wtedy mogliśmy sześć serii gier zaplanować na maj i sześć kolejnych na czerwiec. Sporo będzie jednak zależało od sytuacji w kraju i jak szybko kluby będą w ogóle w stanie wrócić na boisko – wyjaśnia Konrad Krzyszkowski.