Lewart kontra Lublinianka. To miał być mecz kolejki. Niestety, szybka czerwona kartka dla gości pokrzyżowała te plany. Lider tabeli wygrał bez większych problemów 3:0
Klub z Wieniawy wygrał swoje cztery ostatnie mecze. W formie był też Jarosław Milcz, który w tym czasie zdobył aż dziewięć bramek. Niestety, już w 17 minucie przyjezdni znaleźli się w poważnych tarapatach. Sebastian Wrzesiński obejrzał drugą żółtą kartkę i sędzia wyrzucił go z boiska. – Drugie upomnienie to był faul i nie ma się do czego przyczepić. Z kolei pierwszą dostał za to, że został nastrzelony przy rzucie wolnym, chociaż wycofywał się od piłki. Szkoda – mówi trener gości Dariusz Bodak.
Od razu gospodarzy mogli wykorzystać grę w przewadze. Maks Żuber świetnie obronił jednak główkę Łukasza Najdy. A później poradził sobie także z próbami: Grzegorza Fularskiego i Michała Budzyńskiego. W 28 minucie nic już nie mógł zrobić. Grzegorz Mulawa zagrał ręką we własnym polu karnym, a sędzia zdecydował się podyktować rzut karny. Lewart nie raz miał już problemy z jedenastkami, ale tym razem Dariusz Michna pewnym strzałem otworzył wynik.
Po przerwie goście mieli jeszcze nadzieje, że uda im się powalczyć. Lewart szybko załatwił jednak sprawę. Po stałym fragmencie gry w 50 minucie na 2:0 podwyższył Hubert Kotowicz, a 120 sekund później z gola cieszył się Fularski. I w tym momencie było już po zawodach.
– Nie chcę oceniać pracy sędziów. Na pewno my chcieliśmy grać w piłkę, nie jesteśmy zespołem, który tylko się broni i kopie ją do przodu. Kiedy tak szybko dostaje się jednak kartkę, to ciężko dalej grać swoje. Na pewno nie brakowało kontrowersyjnych decyzji. My gramy najlepiej, jak umiemy i pozostaje nam wierzyć, że sędziowie sędziują tak samo. Do przerwy przegrywaliśmy po rzucie karnym, a po zmianie stron szybko dostaliśmy dwa gole i nie byliśmy już w stanie się podnieść – wyjaśnia szkoleniowiec Lublinianki.
Trochę inaczej sporne sytuacje widział opiekun drużyny z Lubartowa. – Sebastian powinien się cieszyć, że jego faul zakończył się tylko żółtą kartką, bo to było bardzo ostre wejście wyprostowaną nogą na wysokości kostki. Sam dopytywał zresztą po meczu, czy wszystko w porządku z Łukaszem Najdą. Drugi kartonik? Słyszeliśmy, jak sędzia mówi odejdź nie przeszkadzaj, a on zrobił krok do przodu. Moim zdaniem karny był z kolei ewidentny – wyjaśnia Tomasz Bednaruk.
Przyznaje też, że jego drużyna wygrała, jak najbardziej zasłużenie. – Robiliśmy wszystko, co sobie założyliśmy przed pierwszym gwizdkiem. Graliśmy konsekwentnie swoje i byliśmy cierpliwi. To przyniosło efekty. Zresztą jeszcze przed rzutem karnym mieliśmy kilka dobrych okazji. Ogólnie to był niezły mecz w naszym wykonaniu i zapracowaliśmy na te trzy punkty – wyjaśnia trener Lewartu.
Lewart Lubartów – Lublinianka Lublin 3:0 (1:0)
Bramki: Michna (28-z karnego), Kotowicz (50), Fularski (52).
Lewart: Wójcicki – Michałów, Budzyński, Michna, Niewiński, Kotowicz, Gliniak, Majewski, Fularski (89 Duda), Najda (83 Filipczuk), Aftyka (79 Pożak).
Lublinianka: Żuber – Dzyr, Maliszewski (79 Giza), Mulawa, Stępień, Rasiński (79 Kowalczyk), Pikul (66 Rejmak), Kuzioła (68 Iwańczuk), Wrzesiński, Rybak (56 Rapa), Milcz.
Żółte kartki: Kotowicz – Wrzesiński, Kuzioła, Stępień, Giza.
Czerwona kartka: Wrzesiński (Lublinianka, 17 min, za drugą żółtą).
Sędziował: Maciej Łasocha (Biała Podlaska).