Sprawdzamy co słychać u kolejnego z naszych czwartoligowców. Jak indywidualne treningi przebiegają w zespole Powiślaka Końskowola?
Drużyna Łukasza Gizy szykowała się już do wznowienia rozgrywek. Na boisko miała wybiec tydzień wcześniej niż reszta rywali. Wszystko ze względu na zaległy mecz z jesieni ze Spartą Rejowiec Fabryczny. Jeszcze we wtorek, 10 marca nic nie zapowiadało, że zawody nie dojdą do skutku. W czwartek miała odbyć się prezentacja zespołu, a w sobotę Powiślak miał powalczyć o kolejne punkty. Jak wiadomo nic jednak z tego nie wyszło.
W ostatnich tygodniach piłkarze z Końskowoli tak, jak wszystkie inne ekipy musieli się zadowolić zajęciami indywidualnymi. Treningi wykonują jednak na własną rękę. – To tylko piąty poziom rozgrywek, a do tego liga typowo amatorska, więc tak naprawdę co ja mogę chłopakom nakazywać? To nie znaczy jednak, że kompletnie nic nie robią. Wiem, że biegają i próbują utrzymać formę dla siebie, a pewnie także z nudów. Sam kopałem piłkę przez ładnych parę lat i mam już dość tego zamknięcia i chętnie wybrałbym się na trening, a co dopiero zawodnicy, którzy przecież cały czas byli w ruchu. Na pewno wszyscy woleliby grać nawet co trzy dni niż siedzieć w domu przez kolejne tygodnie – wyjaśnia popularny „Gizmen”.
Na razie nie wiadomo, czy uda się wznowić rozgrywki. Według szkoleniowca Powiślaka najbardziej rozsądnym pomysłem byłby podział ligi na grupę mistrzowską i spadkową, ale gdyby udało się wrócić do gry w maju. W późniejszym terminie to nie ma większego sensu.
– Szczerze mówiąc wolałbym się już w spokoju szykować na kolejne rozgrywki. Na pewno w ogóle nie przemawiał do mnie pomysł z rozgrywaniem wszystkich zaplanowanych kolejek i meczami dwa razy w tygodniu. Na granie systemem środa-sobota narzekali w ekstraklasie, a co dopiero my mielibyśmy powiedzieć. Jasne, ja akurat w drużynie mam ambitnych chłopaków i pewnie większość nawet dałaby radę wszystko tak sobie poustawiać, żebyśmy zebrali skład na środowe spotkania. Nie tylko my na dłuższą metę nie dalibyśmy jednak rady grać w ten sposób. Jasne trzy, cztery kolejki może tak, ale później kontuzja goniłaby kontuzję. Dlatego myślę, że najlepiej byłoby uznać obecne rozgrywki za zakończone i wystartować w lipcu z kolejny sezonem – przekonuje trener Giza.
Co jeżeli jednak sytuacja w kraju się poprawi i będzie można wrócić do gry prędzej niż później? – Nie sądzę, żeby nagle wszystko się poprawiło. Moim zdaniem wrócić na boiska i dokończyć sezon 2019/2020 będzie naprawdę trudno. Trzeba pamiętać o tym, że indywidualne treningi to nie to samo. Piłka nożna to sport drużynowy. Teraz po tych kilku tygodniach bez normalnej pracy wszystko co wykonaliśmy w zimie zostało tak naprawdę zmarnowane. Tydzień, może dwa można podtrzymać formę, ale na dłuższą metę to niemożliwe. Dlatego gdybyśmy mieli wrócić na boisko w czerwcu, to potrzebowalibyśmy tak naprawdę drugiego okresu przygotowawczego. Nie oszukujmy się, minęło już za dużo czasu i teraz musielibyśmy zaczynać wszystko od nowa. Wiadomo jednak, że Lubelski Związek Piłki Nożnej, czy nawet PZPN ma twardy orzech do zgryzienia. Trzeba rozwiązać sporo problemów. Co zrobić z awansami? Co ze spadkami? A może jednak powiększymy ligi i nikt nie będzie musiał spaść? Trudno na razie powiedzieć, na jakie rozwiązanie zdecyduje się piłkarska centrala – wyjaśnia szkoleniowiec ekipy z Końskowoli.