Nieudany początek wiosny w wykonaniu Powiślaka. Drużyna z Końskowoli przed tygodniem przegrała z Lublinianką 2:3. Tym razem nie sprostała na swoim boisku Tomasovii, która wracała do domu z trzema punktami i trzema bramkami
W pierwszej połowie obie ekipy mogły pokusić się o gole, groźniejsi byli jednak goście. Już po kwadransie Arkadiusz Smoła przymierzył w słupek. Czujność Michała Bickiego sprawdził też Arkadiusz Baran. Kiedy wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się bezbramkowym remisem Jaroslav Poplavka wykorzystał dośrodkowanie kolegi i strzałem głową otworzył wynik spotkania.
Po zmianie stron podopieczni Łukasza Gizy musieli odważniej zaatakować i tak zrobili. W pięć minut dwa razy zagrozili bramce rywali. Za drugim podejściem Robert Kazubski wywalczył rzut rożny. Problem w tym, że stały fragment gry przyniósł dużo więcej korzyści niebiesko-białym. Tomasovia wyprowadziła błyskawiczną kontrę, którą celnym strzałem do siatki zakończył Poplavka. I wyraźnie podciął rywalom skrzydła.
Po godzinie gry było już definitywnie po zawodach. Rezerwowy Norbert Raczkiewicz przebywał na boisku około 200 sekund, ale to mu wystarczyło, żeby ustalić wynik na 0:3. Powiślak sezon rozpoczął od zdobycia punktu w dwóch pierwszych spotkaniach. Na wiosnę po dwóch kolejkach nie ma na koncie ani jednego „oczka”. Czy Damian Koprucha i spółka „odpalą” za tydzień? Może nie być łatwo, bo zagrają w Łęcznej z tamtejszym Górnikiem II.
– Szkoda tego meczu. Najpierw tracimy gola w 45 minucie, po przerwie ruszamy do ataku i po raz kolejny po naszym rzucie rożnym znowu dostajemy bramkę. Zastanawiam się już, czy nie lepiej, żebyśmy tych rożnych w ogóle nie mieli. Więcej z nich szkody niż korzyści – mówi Łukasz Giza. Dodaje jednak, że goście zasłużenie zdobyli punkty. – Nie ma co ukrywać, że Tomasovia zasłużyła na wygraną. Była od nas bardziej konkretna – wyjaśnia popularny „Gizmen”.
Szkoleniowiec Tomasovii Paweł Babiarz przyznał za to, że jego zespół musiał się mocno napracować na wygraną. – Końskowola to nie jest łatwy teren, a te punkty nie przyszły nam gładko. Na pewno ważne były dwa pierwsze gole: najpierw do szatni, a potem zaraz po wznowieniu gry. Moim zdaniem kluczem była jednak nasza gra w obronie, bo bardzo dobrze radziliśmy sobie z dalekimi piłkami przeciwnika – mówi trener niebiesko-białych.
Powiślak Końskowola – Tomasovia Tomaszów Lubelski 0:3 (0:1)
Bramki: Poplavka (45, 51), Raczkiewicz (62).
Powiślak: Bicki – Pyda (69 Murat), Grzegorczyk, Antoniak, Kazubski, Dudkowski, Bogusz, Giziński (62 Gil), Koprucha, Nikiczuk (46 Pięta), Leszczyński (56 Kamola).
Tomasovia: K. Krawczyk – D. Szuta, Bubeła, Zozulia, Łeń (90 Piątkowski), Baran (86 Turewicz), Smoła, Mruk, Żerucha (58 Raczkiewicz), Poplavka (68 Orzechowski), Rataj (80 J. Szuta).
Żółte kartki: Mruk, Smoła (Tomasovia).
Sędziował: Adrian Pukas (Chełm).