Długo ważyły się losy meczu Tomasovii z Lublinianką, ale pierwszej z ekip ostatecznie udało się przygotować boisko. Spotkanie było zacięte i zakończyło się sprawiedliwym remisem 1:1.
O pierwszej połowie można napisać tyle, że się odbyła. Żadnej z ekip nie udało się stworzyć klarownej okazji. Ciekawie zrobiło się za to po przerwie, bo zarówno gospodarze, jak i podopieczni Grzegorza Białka mogli się pokusić o gole. Po stronie niebiesko-białych niewiele do szczęścia zabrakło chociażby Przemysławowi Orzechowskiemu. W sytuacji sam na sam skrzydłowy Tomasovii za długo zwlekał jednak ze strzałem, a ostatecznie jego próba okazała się za lekka, bo obrońcy zdążyli wybić piłkę sprzed linii.
Dobrą okazję miał też Karol Karólak, który dobijał strzał kolegi z ośmiu metrów, a na dodatek bramkarz rywali już leżał na murawie. Mimo to nie zdołał umieścić futbolówki w siatce. W 71 minucie miejscowi dopięli w końcu swego. Piotr Waśkiewicz dalekim wykopem uruchomił Tomasza Kłosa, a ten pod polem karnym przepychał się z Norbertem Myszką. W końcu ten pierwszy padł w polu karnym, a sędzia zdecydował się podyktować jedenastkę. Z „wapna” nie pomylił się Marcin Żurawski i bliżej kompletu punktów byli gracze Marka Sadowskiego.
W samej końcówce przyjezdni uratowali jednak punkt po rzucie rożnym i celnym strzale z 14 metrów Erwina Sobiecha. Lublinianka wcześniej też mogła coś strzelić. Kuba Baran główkował z pięciu metrów. Paweł Bielak trafił też w leżącego bramkarza rywali. W sytuacji sam na sam znalazłby się również Dawid Skoczylas, ale arbiter przerwał akcję i odgwizdał faul na Bielaku.
– Moim zdaniem remis jest sprawiedliwy. Pierwsza połowa to badanie się obu drużyn, ale po przerwie było już zdecydowanie więcej sytuacji. My mogliśmy zdobyć bramkę, przeciwnik także. Uważam, że spotkały się dwie równorzędne drużyny i było to widać na boisku – ocenia trener Sadowski.
Punkt szanują również goście. – Zmarnowaliśmy kilka dobrych okazji i chyba mieliśmy ich więcej od gospodarzy. Cieszy jednak, że w końcówce potrafiliśmy się podnieść i wyrównać. Jak oceniam rzut karny? Moim zdaniem faul zaczął się jeszcze przed naszą szesnastką. Sędzia zdecydował jednak inaczej. Szkoda, ale zremisowaliśmy z czołowym zespołem tej ligi na wyjeździe, więc to całkiem niezły wynik. Wiadomo też, że te pierwsze spotkania po tak długiej przerwie nie będą jeszcze wyglądały idealnie – wyjaśnia Grzegorz Białek, opiekun klubu z Wieniawy.
Tomasovia Tomaszów Lubelski – Lublinianka Lublin 1:1 (0:0)
Bramki: Żurawski (71-z karnego) – Sobiech (86).
Tomasovia: Waśkiewicz – Żurawski, Smoła, Karwan, Łeń, Karólak (80 Iwanicki), Staszczak, Skiba, Baran, Orzechowski (60 Kłos), Mruk (46 Szuta).
Lublinianka: Wrzosek – Myszka, Kosiarczyk (86 Ptaszyński), Pioś, Bielak (78 Baran), Milcz (62 Duduś), Skoczylas, Kośka, Kuzioła, Bogusz (80 Morenkov), Kamola (57 Sobiech).
Żółte kartki: Kłos, Szuta – Kosiarczyk, Pioś, Bielak, Baran, Sobiech.
Sędziował: Paweł Sitkowski (Biała Podlaska). Widzów: 150.