Piłkarze z Tomaszowa Lubelskiego nie pękli przed liderem tabeli. Drużyna Marka Sadowskiego tym razem bezbramkowo zremisowała z Chełmianką
Przed tygodniem Tomasovia ograła Hetmana w Zamościu 2:1. Teraz wysoko zawiesiła poprzeczkę kolejnemu kandydatowi do awansu. Cały mecz był bardzo zacięty i wyrównany, ale w pierwszej połowie to gospodarze mieli lepsze okazje. Już w pierwszych fragmentach spotkania Damian Szuta dostał piłkę, jak na tacy. Damian Drzewiecki leżał na murawie, więc wystarczyło dobrze przymierzyć w światło bramki. Zawodnik gospodarzy huknął jednak wysoko nad bramką.
Później Marcin Żurawski prawie znalazł się w sytuacji sam na sam. Prawie, bo nie opanował piłki i ostatecznie skończyło się jedynie na strachu lidera. Szansę na rehabilitację za wcześniejsze pudło miał też Szuta, ale tym razem zamiast uderzać niepotrzebnie szukał kolegów. Goście też postraszyli rywali. Przemysław Banaszak dobrze wyszedł w powietrze, ale jego główka była niecelna. W 35 minucie bombę z rzutu wolnego na bramkę Patryka Rojka posłał Mateusz Kompanicki, ale golkiper Tomasovii odbił futbolówkę na rzut rożny.
Po przerwie poczynania ofensywne biało-zielonych ożywił Michał Budzyński. I to on znalazł się szybko w dogodnej sytuacji, ale nie chciał być egoistą i zamiast strzału wybrał zagranie wzdłuż bramki. Niestety dla przyjezdnych nic z tego nie wyszło. W końcówce Michał Wołos ratował sytuację faulem, za który obejrzał drugi żółty kartonik. Wydawało się, że gra w przewadze doda skrzydeł gospodarzom. Było jednak odwrotnie, bo to piłkarze Artura Bożyka w osłabieniu mogli wygrać zawody. Po wrzutce Huberta Kotowicza świetną okazję miał Damian Falisiewicz, ale z kilku metrów nie zdołał skierować piłki do siatki.
– To było trudne spotkanie, rywale naprawdę wysoko zawiesili nam poprzeczkę. Z tyłu radziliśmy sobie dobrze i po raz trzeci nie straciliśmy na wiosnę bramki. W ofensywie było gorzej, ale trzeba pamiętać, że spora grupa zawodników Tomasovii pamięta jeszcze czasy walki o II ligę. Naprawdę mają mocny zespół – chwalił miejscowych Artur Bożyk.
– Lekki niedosyt jest po tym meczu – przyznawał z kolei Marek Sadowski, opiekun niebiesko-białych. – Mieliśmy kilka okazji, zwłaszcza w pierwszej połowie. Szkoda, że nic nie wpadło. Kogo oceniam wyżej? Zarówno Chełmianka, jak i Hetman mają bardzo dobre drużyny, które dysponują zbliżonym potencjałem. Ciut lepsza jest chyba jednak ekipa z Chełma.
Tomasovia Tomaszów Lubelskie – Chełmianka Chełm 0:0
Tomasovia: Rojek – Żurawski, Karwan, Smoła, Skiba, Staszczak, Karólak, Szuta (46 Mielniczuk), Mruk (75 Kłos), Baran, Zawiślak.
Chełmianka: Drzewiecki – Wołos, Niewęgłowski, Falisiewicz, Kwiatkowski, Banaszak, Kobiałka (85 Krupski), Uliczny (46 Jabkowski), Chariasz (46 Budzyński), Prytuliak (68 Kotowicz), Kompanicki.
Żółte kartki: Szuta, Smoła, Karólak – Wołos, Kobiałka, Prytuliak, Jabkowski.
Czerwona kartka: Wołos (Chełmianka, 81 min, za dwie żółte).
Sędziował: Łukasz Szczołko (Lublin). Widzów: 600 (około 130 z Chełma i Krasnegostawu).