(fot. Piotr Michalski)
Janowianka Janów Lubelski długo liczyła się w walce o awans do IV ligi. Ostatecznie podopiecznym Ireneusza Zarczuka na finiszu sezonu pozostała tylko rywalizacja o drugie miejsce
Przez pierwsze lata XXI wieku Janowianka była stałym uczestnikiem IV-ligowych rozgrywek. Ten błogi spokój zaburzył sezon 2015/2016, kiedy klub zajął 13 miejsce i spadł do lubelskiej klasie okręgowej. Początkowo, działacze Janowianki przypuszczali, że banicja na tym poziomie potrwa tylko rok. Szybko jednak okazało się, że nowa rzeczywistość jest bardziej wymagająca niż ta na poziomie IV ligi. W sezonie 2017/2018 Janowianka nawet zaplątała się w walkę o uniknięcie degradacji do A klasy. Jednak od kilku lat klub znowu podąża w dobrą stronę, a pozytywne zmiany są związane m.in. z przejęciem sterów trenerskich przez Ireneusza Zarczuka. 48-letni napastnik swoją karierą zapracował sobie na pomnik w Biłgoraju, gdzie seryjnie zdobywał bramki dla Łady Biłgoraj. W Janowie Lubelskim tez pracuje na monument, bo gra Janowianki pod jego rządami wygląda bardzo dobrze. Jego podopieczni to najskuteczniejszy zespół „okręgówki” – w 28 meczach Janowianka zdobyła aż 110 bramek. To też jedna z najlepszych defensyw w lidze – na dwie kolejki przed końcem dała się zaskoczyć łącznie tylko 29 razy.
Mimo tak dobrych statystyk Janowianka nie ma już szans na awans do IV ligi. Ten już kilka kolejek temu zapewniła sobie Stal Poniatowa. – Myślę, że zabrakło nam pragmatycznego podejścia. Piłkarze Stali potrafili wygrywać wiele spotkań na styku. Nawet nas ograli w ten sposób. W Poniatowej rozgrywaliśmy dobry mecz, przeważaliśmy, ale popełniliśmy jeden błąd więcej i przegraliśmy 3:4. Mimo że nie awansowaliśmy do IV ligi, to pozytywnie oceniam ten sezon. Przede wszystkim zrobiliśmy postęp w porównaniu z poprzednimi rozgrywkami. Widać u nas również lepszą organizację gry – podsumowuje Ireneusz Zarczuk.
Można tylko żałować, że z lubelskiej klasy okręgowej promocję do IV ligi uzyskuje tylko jeden zespół. Śmiało można obstawiać, że na tym poziomie z dobrym skutkiem poradziłyby sobie również zespoły pokroju Janowianki czy KS Cisowianka Drzewce. – Myślę, że jesteśmy najsilniejszą z okręgówek. Regulamin jest jednak taki, jaki jest. Nie ma sensu z nim dyskutować. Wiadomo, że futbol nie zawsze jest sprawiedliwy – dodaje szkoleniowiec Janowianki.
Klub z Janowa Lubelskiego w przyszłym sezonie zapewne podejmie kolejną próbę szturmu na czwartoligowe bramy. Konkurencja jednak znowu będzie mocna, bo przecież do podrażnionej Cisowianki dołączy jeszcze piekielnie mocny beniaminek w postaci Ruchu Popkowice. – Na razie dopiero toczą się rozmowy na temat kolejnego sezonu. W Janowie Lubelskim nie było wielkiej „napinki” na awans, więc nie będzie zapaści. Dobrze pracuje mi się w tym miejscu, bo są tu osoby bardzo oddane klubowi – mówi Ireneusz Zarczuk.
Rezerwy Wisły Puławy rozgromiły Garbarnię Kurów
Dla obu ekip ten zaległy mecz miał olbrzymie znaczenie, bo jego triumfator mógł czuć się znacznie pewniej w kontekście walki o utrzymanie się w lubelskiej klasie okręgowej. Obie drużyny zresztą dzielił w tabeli tylko punkt.
Na boisku ta różnica była jednak zdecydowanie większa, bo piłkarze Wisły nie dali swoim przeciwnikom praktycznie żadnych szans. Już w pierwszej połowie dwa razy do siatki trafił Aleksander Pionka. Po zmianie stron goście opadli z sił i dali sobie wbić jeszcze kolejne trzy bramki. Dwie z nich były ponownie autorstwa Pionki, a jedno trafienie dołożył Antonio Corbo.
Dzięki temu zwycięstwu Wisła zajmuje 13 miejsce. Garbarnia jest 14 i do puławian traci 4 punkty. Lubelską klasę okręgową na pewno opuszczą 3 najsłabsze zespoły. Ekipa z 13 pozycji w zależności od rozstrzygnięć w IV lidze może utrzymać się w rozgrywkach lub zagrać w barażach z przedstawicielem A-klasy.