(fot. Maciej Kaczanowski)
To był bardzo dobry sezon dla obcokrajowców. Wielu z nich swoją grą wzbudziło zainteresowanie klubów z wyższych lig, a Jurij Perin zgarnął koronę króla strzelców
Wysyp cudzoziemców w lubelskiej klasie okręgowej nie jest może tak duży jak w Ekstraklasie czy I lidze, to jednak stanowią oni ważne ogniwa swoich drużyn. Co najważniejsze, w większości wypadków są oni wartością dodaną do siły zespołu, co w wyższych ligach nie jest wcale regułą. – Myślę, że jedną z przyczyn takiego zjawiska jest fakt, że polska młodzież nie garnie się do futbolu. Oni często marzą o grze wyżej, „okręgówka” w ich opinii jest za niskim poziomem. Cudzoziemcy natomiast sami zgłaszają się do naszego klubu. Nawet w ostatnim czasie miałem kontakt z dwoma Ukraińcami, którzy chcieli grać u nas – twierdzi Sławomir Sarna, prezes Sokoła Konopnica. W klubie z podlubelskiej miejscowości gra Chikorowondo Crispen Munashe, 26-letni obywatel Zimbabwe. Sporą część wiosny stracił z powodu kontuzji. W tych meczach, w których zdołał zagrać pokazał się z bardzo dobrej strony. Nic dziwnego, w przeszłości występował nawet w II lidze swojego kraju. – Wciąż trwa proces przystosowywania go do naszego futbolu. Widać jednak, że ma spore umiejętności. On sam podkreśla, że czuje się u nas jak w rodzinie. W procesie aklimatyzacji pomaga też fakt, że coraz lepiej mówi po polsku – wyjaśnia Sarna.
Innym zawodnikiem z Afryki, który sprawdził się w „okręgówce” jest Michael Okafor. Nigeryjski obrońca praktycznie w każdym spotkaniu imponuje swoją postawą – świetnie przewiduje grę, jest znakomicie przygotowany fizycznie, a w swoich interwencjach zachowuje niespotykany spokój. A trzeba pamiętać, że mówimy o zawodniku, który nigdy nie grał zawodowo w piłkę. – Trafił do nas tydzień przed startem rundy wiosennej. Wcześniej mieszkał w Charkowie, z którego jednak musiał uciekać z powodu wojny. Jest bardzo pracowity i dobrze łapie zawiłości taktyczne piłki nożnej. Jest znakomicie zbudowany, wszędzie ma mięśnie. Duża zasługa tego, że bardzo dobrze się prowadzi, a zwłaszcza dba o właściwe odżywianie. Cieszę się, że zostaje w naszym klubie, bo to ważny członek naszej drużyny – mówi Przemysław Drabik, opiekun Sygnału.
Okafora trafił do Polski, bo uciekał przed wojną, która trwa za naszą wschodnią granicą. Podobnie było w przypadku Bekzoda Akhmedova, który wiosną błyszczał w barwach Janowianki Janów Lubelski. W Uzbekistanie grał na poziomie II ligi. Rundę wiosenną miał jednak spędzić w II-ligowym Wołyniu Łuck. Na Ukrainie ostatecznie nie zagrał i wyjechał do Polski. – Dostał się do Łęcznej, gdzie przez kilkanaście dni trenował z rezerwami Górnika. Ostatecznie trafił do nas i szybko pokazał, że jest wartościowym graczem. Oczywiście, początek rundy wiosennej miał trudny, ale rozkręcał się z każdym spotkaniem. Znakomicie funkcjonuje w naszym zespole, a do tego bardzo profesjonalnie podchodzi do swoich obowiązków. Świetnie gra jeden na jeden, co zmusza rywali do podwajania go. To z kolei daje nam przewagę – charakteryzował w trakcie rozgrywek swojego podopiecznego Ireneusz Zarczuk, opiekun Janowianki.
Równie ważną rolę w trzecim zespole lubelskiej klasy okręgowej odgrywa Jurij Perin. 25-letni Ukrainiec to jednak w naszym kraju już solidna marka. Do Polski trafił w 2017 r., wcześniej grał w swoim kraju na poziomie nawet II ligi. W naszym regionie występował głównie w klubach z niższych lig – Ładzie 1945 Biłgoraj czy Orlętach Radzyń Podlaski. W tej drugiej ekipie było mu dane zagrać na poziomie III ligi, gdzie zdobył nawet gola. Dużo bardziej skuteczny jest w Janowie Lubelski. W miejscowej Janowiance gra od 2019 r. i jest jednym z najważniejszych piłkarzy tego zespołu. W tym sezonie zdobył aż 39 bramek, co dało mu tytuł najlepszego strzelca swojej drużyny.
Jednak nie tylko wśród graczy z pola należy szukać wartościowych obcokrajowców. W Piaskovii Piaski broni Władysław Snizhko i stał się jednym z najlepszych golkiperów w całej lidze. Jego dobra postawa wzbudziła zainteresowanie klubów z wyższych lig, a Snizhko miał już w zimie możliwość dołączenia do jednego z czwartoligowców. – Udało mi się go przekonać, aby został z nami. Według mnie to jeden z najlepszych piłkarzy grających w lubelskiej klasie okręgowej. Jest bardzo pracowity i chętny do pracy nad poprawą własnych umiejętności. Jego interwencje pomogły nam w osiąganiu dobrych wyników w wielu spotkaniach – mówi Daniel Krakiewicz, opiekun Piaskovii.
Warto wspomnieć, że w nadchodzącym sezonie kolejnych obcokrajowców do ligi wprowadzą beniaminkowie lubelskiej klasy okręgowej. O sile jednego z nich, KS Góra Puławska, decyduje Pavlo Semeniuk. Ukrainiec w ostatnich rozgrywkach A klasy zdobył aż 41 bramek. – Trafił do nas przez przypadek. Polecił mi jego brat. Kiedy zaprosiłem go na trening, już po kilku minutach wiedziałem, że to klasowy zawodnik – mówi Michał Walendziak. – Góra Puławska nigdy nie była taka mocna, jak teraz. Wzmocniła się i w ostatnim sezonie grała naprawdę dobry futbol. Kapitalną robotę robi w niej Pavlo Semeniuk. To on trzyma ten zespół w ryzach – chwalił swojego rywala Marcin Paprocki z Tarasoli Cisy Nałęczów.
Cieszyć może więc fakt, że kluby lubelskiej klasy okręgowej w wielu wypadkach angażują cudzoziemców, którzy pozytywnie wpływają na poziom sportowy rozgrywek. – Ja jednak jestem zwolennikiem tego, żeby w tak niskich ligach grali przede wszystkim wychowankowie oraz lokalni piłkarze. Sport amatorski jednak zanika już nawet na poziomie „okręgówki” – przyznaje Daniel Krakiewicz. – Na przestrzeni kilku lat mojej pracy w Sygnale cudzoziemcy niejednokrotnie trafiali do nas na testy. W wielu przypadkach byli oni słabsi lub co najwyżej podobni poziomem do naszych zawodników. W takich wypadkach zawsze chcę dawać szansę naszej młodzieży – przyznaje Przemysław Drabik.