Lubelska klasa okręgowa Sygnał Lublin przerwał serię czterech porażek z rzędu i wreszcie odniósł zwycięstwo
To, że zespół z Lublina przełamał się akurat w sobotę jest sporym zaskoczeniem. Na stadion przy ul. Zemborzyskiej zawitała Piaskovia Piaski, która przecież jest jedną z rewelacji obecnego sezonu lubelskiej klasy okręgowej. Gospodarze mieli jednak ułatwione zadanie, bo goście przyjechali mocno osłabieni, a Daniel Krakiewicz wpisał do meczowego protokołu zaledwie 14 zawodników, w tym dwóch bramkarzy. – Takie mamy czasy. Poszczególni zawodnicy wypadają z powodu chorób, kontuzji czy kartek, ale grać nadal trzeba. Nie mogłem łącznie skorzystać z 5 zawodników, co jest dużym problemem – tłumaczył Daniel Krakiewicz. Kolejny problem pojawił się w przerwie, kiedy kontuzję zgłosił Łukasz Muda. Defensor Piaskovii zderzył się w pierwszej połowie z bramkarzem Sygnału i doznał urazu mięśniowego.
Wcześniej mecz był bardzo interesujący. Sygnał powinien rozpoczął rywalizację od dwóch bramek, ale jego graczom zabrakło skuteczności. Później do głosu doszła Piaskovia. Seria rzutów rożnych nie zakończyła się jednak golem, a tylko rozgrzała dobrze dysponowanego Michała Furmana. Miejscowi ucieszyli się w końcówce pierwszej połowy, kiedy przeprowadzili klasyczną dla siebie akcję. Wykończył ją świetnym dograniem w pole karne Damian Karaś, a tam nogę dołożył już tylko Tomasz Karwat.
Po zmianie stron poziom gry lekko się obniżył, bo obie ekipy długo szukały swojego rytmu. Sygnałowi pomógł go znaleźć Marcin Fiedeń. 31-latek to zawodnik z imponującym CV jak na warunki lubelskiej klasy okręgowej. W przeszłości grał m.in. w Motorze Lublin czy Chełmiance Chełm. Ostatni sezon spędził w Orlętach Radzyń Podlaski. Występował w nich regularnie na poziomie III ligi. W obecne rozgrywki wszedł z dużym opóźnieniem spowodowanym kontuzją, a sobotni mecz był dopiero jego drugim występem w Sygnale. Fiedeniowi wystarczyło jednak kilkadziesiąt sekund, żeby zaznaczyć swoją obecność, bo już w 72 min zdobył gola po kolejnej asyście Karasia. – Angażując go w Sygnale wiedziałem o jego kłopotach zdrowotnych. To piłkarz o dużych umiejętnościach. Musi trochę potrenować i na wiosnę będzie ważnym ogniwem mojego zespołu – mówi Przemysław Drabik.
Lubelski szkoleniowiec musi być zadowolony z sobotniego wyniki, bo pozwolił on jego ekipie oddalić się od grona zespołów walczących o utrzymanie. Beniaminek świetnie rozpoczął sezon, ale później w wyniku serii gorszych występów osunął się w tabeli. Zwycięstwo nad Piaskovią ponownie wprowadza względny spokój w klubie z ul. Zemborzyckiej. – Nie stosowałem żadnej czarodziejskiej różdżki. Myślę, że moim chłopcom było już po prostu trochę wstyd i nie chcieli znowu mówić o kolejnej porażce. Zagrali z właściwym zaangażowaniem i wolą walki, co pozwoliło im odnieść zwycięstwo – tłumaczy Przemysław Drabik.
Sygnał Lublin – Piaskovia Piaski 2:0 (1:0)
Bramki: Karwat (44), Fiedeń (72).
Sygnał: Furman – Piwowarski, Gąsior, Baran, Grabias (88 Kosidło), Rakowski, Książek (85 Paszczuk), Mordziński, Karwat (70 Fiedeń), Karaś (90 Białecki), Mazur (90 Strzyżewski).
Piaskovia: Snizhko – Kur, Muda (46 Kapica), Bednarek, Adamiec, T. Nowak, , Bomba, T. Szklarz, Kucharzewski (75 Pizun), Szczepanik, K. Nowak.
Żółte kartki: Piwowarski – Kapica, Pizun. Sędziował: Chmielik. Widzów: 100.
Tomasz Karwat, strzelec gola dla Sygnału, w starciu z Vladyslavem Snizhko
Fot. Maciej Kaczanowski