Dziś o godz. 16 na stadionie Niedersachsen w Hanowerze Polska zmierzy się z Kostaryką. Stawką meczu będzie... trzecie miejsce w grupie A. Dla obu drużyn będzie to pożegnanie z mundialem. Przed czterema laty „biało-czerwoni” również wracali do domu po pierwszej fazie. Ale wtedy „na do widzenia” pokonali Stany Zjednoczone. Jak będzie tym razem?
Ostatni występ nie może jednak zmienić ogólnej oceny – negatywnej. Wiele rzeczy wciąż trudno zrozumieć. Dlatego znacznie istotniejsze od wyniku spotkania z Kostaryką, będzie poszukanie odpowiedzi na pytania: Jakie były przyczyny słabej gry i szybkiego odpadnięcia z mundialu? Jakie popełniono błędy?
Dzisiejszy mecz będzie wyłącznie ratowaniem honoru, który w znacznym stopniu został nadwątlony na niemieckich stadionach. O dobre imię, w przeciwieństwie do trenera, sztabu i piłkarzy, zadbali wyłącznie polscy fani. – Na pożegnanie z mistrzostwami świata chcemy dać kibicom trochę radości – zapowiedział bramkarz Artur Boruc. – Dwie porażki nie oznaczają, że przyjechaliśmy do Niemiec na wycieczkę. Dlatego z Kostaryką musimy zagrać na maksimum możliwości i zakończyć udział w turnieju wygraną – dorzucił Mariusz Lewandowski.
Na boisku w Hanowerze zabraknie Radosława Sobolewskiego, który przeciwko Niemcom ujrzał dwie żółte kartki. Zmian może być więcej, bo w kiepskiej formie na najważniejszą imprezę przyjechali Jacek Krzynówek i Maciej Żurawski, czyli „lokomotywy” polskiej reprezentacji. W Korei szansy występu nie otrzymał tylko Adam Matysek. A w Niemczech nie grali jeszcze: Tomasz Kuszczak, Łukasz Fabiański, Seweryn Gancarczyk, Sebastian Mila, Piotr Giza i Grzegorz Rasiak. – Skład mam w głowie, ale oczywiście go nie zdradzę – w swoim stylu stwierdził Paweł Janas. Mecz z Kostaryką będzie dla „Janosika” 51 w roli selekcjonera. Lecz coraz głośniej słychać, że również ostatnim.
W poniedziałek trener miał inną opinię. – Mówiłem już, że do dymisji się nie podam i zdanie podtrzymuję. Po meczu z Kostaryką przyjdzie czas na podsumowanie mojej pracy z reprezentacją. Jeżeli jednak ktoś uzna, że ja przeszkadzam tej drużynie, to muszę się zastanowić, czy moja praca ma dalej sens – tłumaczył. – Zwolnienia się nie boję, bo w ciągu mojej trzyipółletniej pracy z reprezentacją byłem zwalniany przez media już kilka razy, m.in. po porażce z Danią jeszcze przed rozpoczęciem eliminacji MŚ, a później po przegranej z Anglią w Chorzowie. Lecz, jak widać, jestem nadal selekcjonerem i mam też chyba jakiś wkład w to, że zagraliśmy na mundialu. Zobaczymy, choć zmiana szkoleniowców reprezentacji po ważnej imprezie staje się polską specjalnością.