Na zakończenie roku reprezentacja Polski w obecności ponad 40 tys. kibiców zremisowała we Wrocławiu ze Szwajcarią 2:2.
To była piękna piłkarska jesień. Reprezentacja Polski niczym feniks z popiołów podniosła się po latach rozczarowań i upokorzeń. Kluczowe było spotkanie z Niemcami, wygrane wbrew wszystkiemu i wszystkim. Później przyszedł remis ze Szkocją i cenne wyjazdowe zwycięstwo nad Gruzją, aż wreszcie, na koniec jesiennej kampanii towarzysko zremisowaliśmy 2:2 ze Szwajcarią.
Jeśli grać mecze bez stawki, to tylko w takiej scenerii. Pełne trybuny, silny przeciwnik, zaangażowanie i wysoka forma piłkarzy.
Selekcjoner Adam Nawałka miał powody do zadowolenia, bo udało mu się przetestować kilku zawodników, do tej pory odgrywających drugoplanowe role w kadrze.
– Spotkanie dostarczyło mi wielu cennych informacji. Spokojnie przeanalizujemy cały mecz i wyciągniemy wnioski. Mieliśmy wiele ciekawych akcji ofensywnych, ale musimy też jeszcze poprawić grę obrony, aby być przygotowanym w stu procentach na marcowy mecz z Irlandią – powiedział na pomeczowej konferencji Nawałka.
Zachwyceni mogli być też kibice. Zobaczyli piękne bramki i spotkanie pełne dramaturgii. Obie drużyny stworzyły sobie wiele doskonałych okazji, ale to Szwajcarzy pierwsi zdobyli gola, gdy Josip Drmić wykorzystał błąd Thiago Cionka. Jeszcze przed przerwą był remis po główce i niezwykłej cieszynce Artura Jędrzejczyka, a w 60 min prowadziliśmy już 2:1. Strzelcem gola, a jakże, Arkadiusz Milik.
To, co ten 20–latek wyprawia ostatnio w reprezentacji jest niesamowite. Strzelił gola Niemcom, strzelił Szkotom, a w meczu z Gruzją oprócz bramki zaliczył też asystę i raz potężnie kropnął w poprzeczkę z 20 metrów.
W meczu ze Szwajcarią zaskoczył jednak wszystkich, podchodząc do rzutu wolnego. W tej formie i z tak ułożoną lewą nogą miał do tego pełne prawo. I zrobił to znakomicie, przymierzając nad murem w górny róg bramki, strzeżonej przez Romana Burkiego.
Polacy grali dobrze i gdyby nie głupia czerwona kartka dla Michała Żyry, pewnie dowieźliby zwycięstwo do końca. W osłabieniu nie utrzymali jednak korzystnego rezultatu i na trzy minuty przed końcem wyrównał Fabian Frei.
Polska – Szwajcaria 2:2 (1:1)
BRAMKI
0:1 – Drmić (4), 1:1 – Jędrzejczyk (45+1), 2:1 – Milik (61), 2:2 – Frei (87).
Polska: Boruc (46 Fabiański) – Olkowski, Cionek, Glik, Jędrzejczyk (52 Broź) – Kucharczyk (53 Żyro), Krychowiak (67 Teo-dorczyk), Jodłowiec, Zieliński (46 Milik), Rybus – Lewandowski (63 Mila).
Szwajcaria: Buerki – Lang, Schaer, von Bergen, Moubandje – Fernandes (64 Frei), Inler (46 Behrami), Kasami (67 Seferović) – Shaqiri, Drmić (77 Schoenbaechler), Stocker (62 Mehmedi).
Żółte kartki: Jodłowiec, Żyro, Mila, Broź, Milik – Buerki, Schoenbaechler. Czerwona kartka: Żyro w 83 min za drugą żółtą kartkę.
Sędziował: Kristinn Jakobsson (Islandia). Widzów: 40 133.