Piłkarze Górnika Łęczna imponują formą, ale mają problemy ze skutecznością. Z tego powodu nie wygrali sześciu ostatnich spotkań wyjazdowych. Okazją do rehabilitacji będzie piątkowy mecz z Lechią Gdańsk.
Nie stworzyli sobie co prawda wielu klarownych sytuacji, ale uniemożliwili ich wypracowanie także rywalom. W końcówce drugiej połowy przejęli inicjatywę i kilkukrotnie zagrozili bramce strzeżonej przez Macieja Gostomskiego.
Gdy wydawało się, że kwestią czasu jest zdobycie gola, na strzał z ponad 30 metrów zdecydował się Muhamed Keita, a piłka wpadła w samo okienko.
– Nie obwiniałbym tutaj Sergiusza Prusaka. Znacznie bardziej znani bramkarze w najmocniejszych ligach świata wpuszczali już bramki z dalszych odległości. Keicie wyszedł strzał życia, może się teraz chwalić tą bramką, bo to będzie trafienie kolejki, a kto wie, może i sezonu. To nie zmienia jednak faktu, że wróciliśmy z Poznania bez punktów. Co by nie mówić, brakuje nam ostatnio trochę szczęścia – mówi Andrzej Rybarski, drugi trener Górnika.
Zdiagnozowanie problemu łęcznian nie jest trudnym zadaniem. To brak skuteczności. Ciężej będzie znaleźć lekarstwo.
– W tej chwili najważniejsze to zachować spokój i być cierpliwym. Dla zawodników to jest moment, żeby jeszcze bardziej dokręcić śrubkę i jeszcze mocniej popracować na treningu. My jako sztab szkoleniowy na pewno wierzymy w to, że tę skuteczność uda się poprawić i mamy na to pewne pomysły, inaczej nie bylibyśmy trenerami – twierdzi Rybarski.
Asystent Jurija Szatałowa jest zdania, że zawodnicy nie potrzebują kontaktu z psychologiem. – Wszyscy nasi gracze, także ci ofensywni, czują się bardzo dobrze. Są zmotywowani, w dobrej dyspozycji, ale jednocześnie zachowują spokój, bo w końcu piłka musi zacząć wpadać do siatki.
Jego słowa zdaje się potwierdzać Grzegorz Bonin. – Brakuje nam farta, ale w obrębie całego sezonu to się na pewno wyrówna. Wierzymy, że już w najbliższym spotkaniu z Lechią karta się odwróci i wywalczymy trzy punkty – zapewnia najlepszy zawodnik zielono-czarnych w tym sezonie.