- Kompletnie nic nie szło po naszej myśli - mówi po przegranym 17:33 meczu mistrzostw świata piłkarek ręcznych z Niemkami. Bramkarka reprezentacji Polski zapewnia, że drużyna będzie chciała zmazać tę plamę w kolejnych spotkaniach.
Biało-Czerwone w poniedziałkowy wieczór w hali Boxen wyrównaną walkę nawiązywały właściwie tylko w ciągu pierwszych kilku minut. Później rywalki zza zachodniej granicy zaczęły powiększać przewagę.
- Ciężko oceniać spotkanie na gorąco, na pewno nie tak wymarzyliśmy sobie jego początek. Kompletnie nic nie szło w tym meczu po naszej myśli, i atak, i obrona, i w bramce pierwsza połowa była słaba. Zawiodło wszystko. Chciałyśmy bardzo, byłyśmy zmotywowane i nie wiem, co się stało - mówiła po meczu Adrianna Płaczek.
Bramkarka przyznaje jednak, że Niemki niczym nie zaskoczyły naszej drużyny.
- Znamy się i gramy od lat. Nie spodziewałyśmy się takiego meczu, coś się zacięło i kompletnie nie wyszły nam te zawody. Rywalki wykorzystały każdy nasz błąd w ataku, kontry zamieniały na gole, my z kolei w obronie nie zagrałyśmy tego, co z Japonią, byłyśmy totalnie innym zespołem. Poniosłyśmy konsekwencje naszych błędów - przyznała bramkarka.
Co dalej? - Mamy dwa dni na analizy tego, co wydarzyło się w poniedziałek, ale przed nami minimum trzy mecze i chcemy zmazać tę plamę, którą dałyśmy. Nie poddajemy się, chcemy pokazać, jakim naprawdę jesteśmy zespołem. Wyciągamy wnioski, bo to jest dla nas lekcja, mamy trzy mecze, by znaleźć się w ćwierćfinale, wierzymy i chcemy zagrać te trzy spotkania jak najlepiej. Najpierw należy wyciągnąć wnioski, a dopiero potem można zapomnieć o tej przegranej – podsumowała zawodniczka francuskiego Paris 92.