Reprezentacja Polski piłkarzy ręcznych w ćwierćfinale igrzysk olimpijskich pokonała Chorwację 30:27. W piątek zagramy o medale!
Jeśli ktoś po fazie grupowej nie wierzył w naszych szczypiornistów to w nocy ze środy na czwartek przypomniał sobie, dlaczego tej wiary tracić nie powinno się nigdy. Po raz kolejny okazało się, jak nieprzewidywalnym sportem jest piłka ręczna i jak walecznym zespołem nasza drużyna narodowa.
W pierwszej połowie biało-czerwoni nie przypominali w żaden sposób nieporadnego zespołu z meczu ze Słowenią. Nasza gra w ofensywie wyglądała o dwie klasy lepiej. Dość powiedzieć, że przez 30 minut rzuciliśmy 18 goli, czyli zaledwie o dwa mniej niż w całym poniedziałkowym spotkaniu.
Na początku starcie z Chorwatami było niezwykle wyrównane. Bramka za bramkę, żaden zespół nie potrafił odskoczyć na większy dystans. Jako pierwszym udało się to naszym rywalom, którzy w 19 min objęli prowadzenie 11:9. To tylko podrażniło biało-czerwonych, którzy dzięki świetnej grze w ofensywie i skutecznym interwencjom Piotra Wyszomirskiego w ciągu sześciu minut rzucili sześć goli, nie tracąc ani jednego. Ostatecznie pierwszą połowę wygraliśmy 18:14.
Dobrą grę biało-czerwoni kontynuowali także po przerwie. Szybko powiększyli przewagę do dwóch bramek, a klasą dla siebie był rozgrywający najlepsze spotkanie w kadrze Wyszomirski, który obronił rzut karny i odbił trzy inne rzuty rywali.
Napór Chorwatów nie ustawał i w końcu przyniósł rezultat. Popularny Wyszu dwukrotnie został zmuszony do kapitulacji po rzutach ze skrzydeł i nasza przewaga z powrotem stopniała do czterech goli. Na domiar złego dwie minuty kary dostał Mateusz Jachlewski. Polakom udało się jednak przetrwać ten cieżki okres, a dzięki kolejnej dobrej interwencji Wyszomirskiego i rzucie karnym, wykorzystanym przez Karola Bieleckiego, nawet powiększyć przewagę do pięciu bramek.
Szczypiorniści z Bałkanów nie zamierzali jednak ustępować. W 44 min zmniejszyli straty do dwóch goli (19:21), a chwilę później przegrywali już tylko jednym. Do wyrównania nie zdołali jednak doprowadzić. Bardzo ważną bramkę rzucił Michał Daszek, co pozwoliło nam znów złapać chwilę oddechu, a po trafieniu Bieleckiego prowadziliśmy 23:20.
Dziewieć minut przed końcem Chorwaci znów zniwelowali straty do jednego gola (24:25), a na dodatek graliśmy w osłabieniu po karze dla Daszka. W tym momencie Tałant Duszajbajew postanowił wycofać bramkarza. Niestety, straciliśmy piłkę i rywale rzutem do pustej bramki z własnej połowy doprowadzili do wyrównania.
To nie załamało jednak naszego zespołu. Chwilę później ponownie przewagę dał nam Bielecki, a fenomenalna interwencja Wyszomirskiego umożliwiła powiększenie prowadzenia. Niestety, okazji nie wykorzystał Bartosz Jurecki, który z koła trafił w bramkarza rywali.
Pięć i pół minuty przed końcem znów był remis. Chorwaci mogli nawet prowadzić, ale po przestrzelonym rzucie Jachlewskiego błysnął Wyszomirski.
Chorwatom skrzydeł dodawał fanatyczny doping kibiców, którzy licznie przybyli do Future Areny w Rio de Janeiro, ale nawet przy tym wsparciu Manuel Strlek i spółka nie byli w stanie przełamać świetnie grających Polaków. Cztery minuty przed końcem jeden z rywali dostał dwie minuty kary za faul na Mariuszu Jurkiewiczu, a potężną bombą z dystansu popisał się Bielecki, dla którego było to już 12 trafienie.
Biało-czerwoni bronili jak lwy, uniemożliwiając rywalom oddanie rzutu, a gdy to w końcu sie udało, na posterunku był Wyszu. Dwie minuty przed koncem czerwoną kartkę obejrzał Jakov Gojun, który uderzył w twarz Bieleckiego. Chwilę potem trafił z koła Kamil Syprzak i na 80 sekund przed końcową syreną było 28:26 dla Polski. Gdy rywale stracili piłkę i 29 bramkę dla nas rzucił Daszek jasne stało się, że tego meczu nie przegramy! W ostatniej sekundzie wynik na 30:27 ustalił Lijewski. Polska w półfinale!
W nocy z piątku na sobotę o godz. 1.30 czasu polskiego biało-czerwoni zmierzą się z Duńczykami.
- Miałem dobry dzień. Szedłem zdecydowanie do przodu i na szczęście trafiałem. Pomogłem zespołowi, podobnie jak wszyscy inni. Najbardziej zadowolony jestem z tego, że zagraliśmy konsekwentnie i mądrze. Tak się złożyło, że to był nasz najlepszy mecz. Studzimy jednak głowy, nie podniecamy się, bo w zasadzie nic jeszcze nie mamy. Skupiamy się już na meczu z Danią - zadeklarował Bielecki.
Chorwacja - Polska 27:30 (14:18)
Chorwacja: Stevanović, Pesić – Duvnjak 5, Stepancić 7, Kopljar 1, Gojun, Horvat, Karacić, Strlek 4, Cupić 7, Mamić 1, Ślisković 1, Brozović 1, Kozina.
Polska: Szmal, Wyszomirski – Lijewski 7, Jachlewski 1, Krajewski, M. Jurecki, Bielecki 12, Wiśniewski 1, B. Jurecki 1, Jurkiewicz 2, Syprzak 2, Daszek 4, Kus, Szyba.
Pozostałe wyniki ćwierćfinałów: Brazylia Francja 27:34 * Katar - Niemcy 22:34 * Słowenia - Dania 30:37. Półfinały: Niemcy - Francja (piątek, godz. 20.30) * Polska - Dania (sobota, 1.30)