ROZMOWA z Przemysławem Krajewskim, skrzydłowym reprezentacji Polski i Azotów Puławy
– Rafał był w szerokiej kadrze i to rezerwowym. Trener Biegler zaprosił naszego kolegę na zgrupowanie kadry do Pruszkowa po bardzo dobrym meczu charytatywnym w Lublinie. Już z tego faktu był bardzo zadowolony. Doświadczenie, jakie zdobył przez ten czas na pewno będzie procentować w pracy, w klubie i grze w lidze oraz europejskich pucharach. Paweł Niewrzawa był konkurentem m. in. dla Piotrka Masłowskiego na środku rozegrania. Szkoleniowiec swoją decyzją zwiększył szansę dla naszego rozgrywającego. Damian Krzysztofik był w niezwykle trudnej sytuacji. Na swojej pozycji – kole – miał bardzo wymagających rywali: Bartosza Jureckiego, Kamila Syprzaka i Piotra Grabarczyka.
• Pan jeszcze ma szansę na wjazd na mistrzostwa świata do Kataru. Jak pan ją ocenia?
– Wiadomo, że Adam Wiśniewski z Orlen Wisły Płock jest pewniakiem na lewym skrzydle. W tej sytuacji zostajemy we dwóch: ja i Wojciech Gumiński z Zagłębia Lubin. Trener Biegler zapewne wybierze wariant z dwoma skrzydłowymi, a więc moje szanse to 50 procent.
• W turnieju Christmas Cup nie mieliście zbyt wiele okazji do gry. Jednak w meczu z Węgrami zawodnik Zagłębia miał swój dzień – rzucił rywalom aż 10 bramek. To poważny konkurent?
– Starałem się pokazać z jak najlepszej strony, zarówno podczas turnieju w Katowicach, jak też na zgrupowaniu w Pruszkowie. Wojtek błysnął skutecznością na zakończenie turnieju. Decyzję podejmuje trener i zapewne już ma pewną wizję, kogo zabierze na mistrzostwa. Nam nie pozostaje nic innego jak tylko dawać z siebie wszystko, walczyć i cierpliwie czekać.
• Za panem przemawia jednak doświadczenie. Był pan już na dwóch wielkich imprezach: mistrzostwach świata w 2013 w Hiszpanii i mistrzostwach Europy w 2014 w Danii.
– Jeśli tak spojrzeć na sprawę, to faktycznie posiadam pewną przewagę. Trzeba jednak pamiętać, że na mundialu w Hiszpanii nie miałem za wiele okazji do przebywania na parkiecie. Zliczając wszystkie minuty, uzbierałaby się pewnie godzina. Nieco lepiej było w Danii. Tam zagrałem łącznie pewnie ze dwie godziny. Nie chcę wybiegać w przyszłość, poczekam do najbliższej środy, kiedy to poznany decyzję trenera Bieglera.
• Argument doświadczenia uważa za bardzo ważny pański były trener Bogdan Kowalczyk...
– Każdy szkoleniowiec ma swoją wizję i priorytety. Bogdan Kowalczyk sugeruje się tym, że zna mnie, wie też na czym polega praca selekcjonera. To bardzo miło, że były trener wierzy w moje umiejętności i stawia na mnie. Wiadomo, że każdy zawodnik dąży do tego, aby być jak najlepszym. Zwieńczeniem ciężkiej pracy na treningach jest reprezentowanie swojego kraju na wielkich światowych imprezach, takich jak MŚ czy ME. Jeśli Michael Biegler postawi na Wojciecha Gumińskiego uszanuję tę decyzję, wrócę do klubu i będę przygotowywał się z kolegami do drugiej części ligowego sezonu.
• Były szkoleniowiec kadry narodowej i Azotów twierdzi, że tak naprawdę decyzja obecnego selekcjonera Polski polegać będzie na rozwiązaniu: zabiera obu, jednego albo żadnego zawodnika z Puław?
– Byłoby super gdybyśmy obaj polecieli do Kataru. Z pewnością byłoby to spore wyróżnienie dla nas, jak również dla klubu, w którym gramy na co dzień. Sądzę, że przyszłość Piotra Masłowskiego jest raczej przesądzona. Wiemy już, że Bartłomiej Jaszka, z powodu kłopotów z brakiem, ma bardzo małe szanse na udział w MŚ. W tej sytuacji na środku rozegrania zostają dwaj pewniacy: Mariusz Jurkiewicz i Michał Jurecki. Trzecim graczem na tej pozycji jest właśnie Piotrek. A wiec, przy wariancie z trzema reżyserami gry "Masło” poleci do Kataru. Podobnie sprawa ma się z naszym byłym kolegą z Azotów Michałem Szybą. Po Krzysztofie Lijewskim i Andrzeju Rojewskim jest trzeci w kolejce. Konkuruje z nim jeszcze Robert Orzechowski z Górnika Zabrze, ale myślę, że opiekun naszej reprezentacji zdecyduje się obecnie na gracza Gorenje Velejne.