ROZMOWA z Ryszardem Skutnikiem, trenerem piłkarzy ręcznych Azotów Puławy
- Ranga tego spotkania była bardzo wysoka. Po tylko dwóch remisach i aż pięciu porażkach zawodnicy nie byli w dobrych humorach. Stąd duża presja korzystnego rezultatu. Musieliśmy wygrać za wszelką cenę, a wiadomo, że jak się bardzo chce, to nie zawsze wszystko wychodzi. Gra jeszcze nie wyglądała perfekcyjnie, pojawiały się błędy. Będziemy musieli je wyeliminować.
• Puławscy kibice przywitali pana bardzo życzliwie i owacyjnie. Świadczy to, że już na początku jest pan człowiekiem lubianym i otrzymał ogromny kredyt zaufania. To zobowiązuje?
- Na pewno. Dlatego jestem wdzięczny za miłe przyjęcie. Zrobię wszystko, aby doprowadzić Azoty najpierw do dobrej gry, następnie do zwycięstw. W końcu, chcemy sprawić sobie i kibicom miły prezent i powalczyć o medal mistrzostw Polski.
• Piłkarze chyba też panu zaufali?
- Na pierwszych zajęciach powiedziałem drużynie na czym mi zależy, jak widzę naszą współpracę. Z obserwacji na treningach widzę, że piłkarze zrozumieli i zaakceptowali moje propozycje. Przed nami jest sporo pracy, ale czas pracuje na naszą korzyść. Z każdym kolejnym treningiem i meczem nasza gra powinna wyglądać coraz lepiej.
• Od początku zaskoczył pan kibiców i zawodników. W wyjściowej siódemce spotkania z Nielbą pojawili się bramkarz Sebastian Zapora oraz rozgrywający Piotr Masłowski i Rafał Przybylski. Takie rozwiązania będą w każdym meczu?
- Niewykluczone, że kolejne spotkania będą obfitować w takie sytuacje. Skład Azotów jest bardzo wyrównany. Najlepszą metodą jest zdrowa rywalizacja. Może być ona elementem zaskoczenia zarówno dla samych piłkarzy, jak też dla przeciwnika.
• Listopad będzie bardzo intensywny. Oprócz spotkań w lidze dojadą dwa mecze z Metaloplastyką Sabac z Serbii. Będziecie grać co trzy dni…
- I będziemy musieli wytrzymać kondycyjnie, jesteśmy przecież zawodowcami. Po kilku treningach widać, że zespół jest lekko zaniedbany fizycznie. Dlatego musimy tę sferę odbudować. Przypuszczam, że uporamy się z tym w trzy tygodnie. Chcemy doprowadzić do innej postawy niż widzieliśmy do tej pory. Piłka ręczna w naszym wykonaniu ma być biegana, a nie chodzona. Zmiana stylu gry powinna wpłynąć na wyniki.
• Najpierw ciężkie spotkanie we Wrocławiu ze Śląskiem, wymagającym beniaminkiem. O wygraną nie będzie łatwo?
- I musimy się dobrze przygotować do tego meczu. Więcej atutów jest po naszej stronie, mamy bardziej doświadczonych zawodników. Wierzę, że uda się wygrać.
• Czynione są starania, aby powstała w Polsce liga zawodowa. To dobre rozwiązanie?
- Najpierw musi być co najmniej siedem klubów, które spełnią wszystkie wymogi procesu uzawodowienia rozgrywek. Za tym muszą pójść pieniądze, a z tego, co mi wiadomo, są w naszej lidze kluby, które nie płacą na bieżąco. I już na tym etapie mogą być problemy. Jeśli uda się przebrnąć tę przeszkodę, pod względem sportowym raczej na tym stracimy. Jedną z grup będzie zdolna polska młodzież. Kluby będą bowiem stawiać na zawodników zagranicznych, w celu uzyskania najlepszych wyników.