Azoty Puławy dzisiaj grają rewanż z IFK Kristianstad o fazę grupową Ligi Europejskiej

Przed tygodniem w Puławach drużyna trenera Larsa Walthera przegrała minimalnie 24:25. Taki wynik oznacza, że puławianie mają przed sobą bardzo trudne zadanie.

Co było kluczowe w pierwszym meczu obu ekip? Górę wzięło doświadczenie zespołu ze Szwecji. Kibicom nie trzeba specjalnie przypominać, że IFK to wielokrotny uczestnik fazy grupowej Ligi Mistrzów. A obecnie lider szwedzkiej ekstraklasy. Po trzech kolejkach drużyna prowadzona przez Ljubomira Vranjesa ma na koncie komplet zwycięstw. W sobotę pokonała na wyjeździe przedostatni w tabeli Redbergslids IK 31:25.

Pierwsze starcie obu ekip pokazało, że sprawa awansu do fazy grupowej nie jest jeszcze przesądzona. – Musimy wyeliminować błędy, które przytrafiły nam się w pierwszym starciu. Myślę, że jeśli tak faktycznie będzie, nie jesteśmy bez szans w rewanżu – mówił bezpośrednio po zakończeniu pierwszej potyczki trener Walther.

W Szwecji nie będą mogli wystąpić leczący kontuzje rozgrywający: Rafał Przybylski i Piotr Jarosiewicz. Do składu powrócił inny zawodnik drugiej linii Antoni Łangowski. Aby myśleć o awansie puławianie muszą przede wszystkim poprawić skuteczność. Przeszkodą na drodze do sukcesu może być doświadczony bramkarz rywali Norweg Espen Christensen. Dwukrotny wicemistrz świata wielokrotnie pokazał już, że doskonale zna swój fach, czym przyprawiał o zawrót głowy graczy Azotów. Konieczne będzie też zneutralizowanie najlepszego strzelca rywali Adama Nyfjalla.

– Drużyna z Kristianstad niczym szczególnym nas nie zaskoczyła w pierwszym meczu – przekonuje Michał Skórski, drugi trener Azotów. – Mieliśmy tydzień na przygotowanie się do spotkania rewanżowego. Minimalna porażka w pierwszym starciu działa mobilizująco na wszystkich członków naszej drużyny: zawodników, sztab trenerski. Wszyscy jesteśmy bardzo zdeterminowani i nastawieni na to, aby przywieźć do Puław awans do fazy grupowej Ligi Europejskiej.