Rokrocznie mecze z mielczanami należą do niezwykle trudnych. Wielokrotnie kończyły się wynikami nierozstrzygniętymi, ale były też przypadki wygranych siódemki z Podkarpacia.
Puławscy kibice zapewne pamiętają starcia ze Stalą w czasach kiedy tę drużynę prowadził obecny szkoleniowiec Azotów Ryszard Skutnik. Jego, jak sam określił „Czeczeńcy”, napsuli sporo krwi drużynie z al. Partyzantów.
Fani brązowych medalistów Polski powinni stawić się na sobotnich zawodach prawie w komplecie. Kibice chcą podziękować za bardzo dobre spotkanie z ostatniego weekendu. W hicie poprzedniej kolejki Azoty walczyły jak równy z równym z utytułowaną ekipą Orlen Wisły Płock.
Podopieczni Skutnika nie przestraszyli się głównego faworyta do miejsca na podium, uczestnika Ligi Mistrzów i zawiesili „Nafciarzom” bardzo wysoko poprzeczkę. Przez 55 minut prowadzili, momentami różnicą nawet pięciu trafień. W końcówce jednak dali sobie wydrzeć zwycięstwo. – Trochę brakuje nam jeszcze do takiej klasy jaką prezentują piłkarze Orlenu i dlatego przez nasze błędy przegraliśmy – mówił po spotkaniu najskuteczniejszy z puławian, rozgrywający Bośni i Hercegowiny, Nikola Prce. Piłkarz trafił do bramki miejscowych 14-krotnie.
– Chyba za szybko uwierzyliśmy, że możemy pokonać Płock – dodaje skrzydłowy Azotów Adam Skrabania.
Jutro przed gospodarzami, przynajmniej teoretycznie, łatwiejsze zadanie. Stal to przeciwnik znacznie mniej utytułowany, choć mający w dorobku, zresztą pod opieką Skutnika, brązowy medal mistrzostw Polski. Mielczanie mają jednak poważne kłopoty kadrowe.
Nie ma już Rafała Glińskiego i Marka Szpery. Z kolei nominalny skrzydłowy Michał Chodara występuje ostatnio na środku rozegrania. Przełożyło się to na wyniki. Z trzech spotkań Stal wygrała tylko jedno – u siebie z MMTS Kwidzyn (31:23). Przed tygodniem uległa na swoim parkiecie beniaminkowi KPR RC Legionowo 30:32, zaś na inaugurację nie dała rady mistrzowi Vive Tauron Kielce (19:38).
– Dotychczasowe wyniki nie mają znaczenia – przekonuje Skrabania.
– Może się bowiem okazać, że będziemy mieć słabszy dzień, a Stal „dzień konia” i zejdziemy z parkietu pokonani. W żadnym wypadku nie możemy zlekceważyć rywala i musimy podejść do meczu z pełną koncentracją. Od początku powinniśmy narzucić swój styl i konsekwentnie realizować wytyczne trenera.
– Wystąpimy, choć bardzo tego nie lubimy, w roli faworyta. Nie będzie łatwo, ale nie wyobrażam sobie, abyśmy nie dopisali do dorobku dwóch punktów – dodaje rozgrywający Piotr Masłowski.