Reprezentacji Polski w siatkówce nie wróci jeszcze do kraju. Podopieczni Vitala Heynena w dobrym stylu pokonali Serbów bez straty seta. Awansowali tym samym do najlepszej „szóstki”. Można było jednak odnieść wrażenie, że rywale z Bałkanów oszczędzali siły przed decydującą fazą turnieju.
Biało-czerwoni potrzebowali mocnego bodźca już na samym początku tego pojedynku. Sami go sobie zresztą dostarczyli, bo zaskakująco dobrze spisywali się na zagrywce. W tym elemencie brylował Bartosz Kurek, który chciał się odbudować po ostatnich dwóch porażkach. Na pierwszej przerwie technicznej Polacy prowadzili 8:3. Serbowie powoli budzili się do gry, ale jeszcze zostawiali rywalom trochę handicapu. Zespół z Bałkanów nie miał wielu powodów do zadowolenia, bo dosyć szybko tracili dystans do przeciwników. Podopieczni Nikoli Grbicia przegrywali 10:14, a już po chwili 11:16. Biało-czerwoni nie zamierzali się zatrzymywać – wygrali pierwszego seta, rozbijając rywali do 17.
Obrońcy tytułu złapali wiatr w żagle, który miał ich ponieść aż do pewnej wygranej. Reprezentacja Serbii dmuchała jednak w przeciwną stronę i nie pozwalała rywalom nabrać prędkości. Polacy dobrze pracowali w bloku i nie wstrzymywali ręki. Robili dokładnie to, czego zabrakło w starciach z Argentyną i Francją. Dzięki temu na pierwszą przerwę techniczną schodzili, prowadząc 8:5. Ich przewaga systematycznie rosła i co najważniejsze, udawało im się utrzymywać koncentrację. To przyniosło efekty w postaci prowadzenia 16:10 w połowie drugiej partii. Serbowie grali „na chodzonego”, jakby zupełnie nie zależało im na zwycięstwie. To była woda na młyn dla biało-czerwonych, którzy także i tego seta rozstrzygnęli na swoją korzyść, wysoko wygrywając 25:16.
Obrońcom tytułu pozostało tylko dokończyć dzieła. Także i ta odsłona rozpoczęła się po ich myśli, od skromnego prowadzenia 3:1. Z każdą kolejną akcją przepaść pomiędzy obiema drużynami się powiększała. Polacy robili swoje, a ich przeciwnicy stracili wiarę w osiągnięcie sukcesu w tym spotkaniu. Trener Nikola Grbić skorzystał z przerwy na żądanie przy stanie 3:10. Serbski szkoleniowiec nie wywierał na swoich zawodnikach presji wyniku i wystawił do boju rezerwy. Polacy zrobili to, czego oczekiwali od nich kibice. W trzeciej odsłonie również zwyciężyli z dużą przewagą, tym razem do 14, a w całym spotkaniu 3:0.