(fot. tomasovia.tomaszow.info)
Huczwa Tyszowce przystąpi do rundy wiosennej bez Damiana Ziółkowskiego, ale z Norbertem Raczkiewiczem
Dziś lub najpóźniej we wtorek Norbert Raczkiewicz zostanie oficjalnie zawodnikiem Huczwy Tyszowce. Były pomocnik Tomaszowi Tomaszów Lubelski i Górnika Łęczna, mający za sobą blisko 200 występów w trzeciej lidze, ma zastąpić w roli lidera zespołu Damiana Ziółkowskiego, który zimą przeniósł się do Hetmana Zamość.
– Jesienią graliśmy zazwyczaj na Damiana, on był najważniejszym elementem zespołu, bo wykańczał akcje, ale pracowała na nie cała drużyna. Nie ma jednak ludzi niezastąpionych. Wiosną poradzimy sobie bez niego. Będziemy grali trochę inaczej, a w walce o czołowe lokaty pomoże nam Norbert, który będzie dla nas bardzo poważnym wzmocnieniem. Z nim w składzie będziemy jeszcze silniejsi – przekonuje Kamil Droździel, trener lidera zamojskiej „okręgówki”.
Raczkiewicz nie będzie jedynym transferem Huczwy. Biało-zieloni planują pozyskanie jeszcze dwóch zawodników. – Rozmowy z nimi nie są jednak jeszcze tak zaawansowane, więc wolałbym póki co nie mówić o konkretach – dodaje Droździel.
Poważnym wzmocnieniem dla ekipy z Tyszowiec powinien być także Paweł Maliszewski. Doświadczony zawodnik nie odczuwa już skutków kontuzji kolana i wiosną będzie mógł grać na pełnych obrotach. – To dla nas znakomita wiadomość, bo jesienią Paweł tych minut nie zaliczył zbyt wiele. Teraz z nami ćwiczy, gra, strzela, co jest świetnym prognostykiem przed ligą – argumentuje szkoleniowiec.
Huczwa jednak nie tylko pozyskuje nowych piłkarzy, ale także odchudza kadrę. Z zespołu oprócz Ziółkowskiego odszedł także Artur Mac, który wiosną prawdopodobnie będzie występował w Sparcie Wożuczyn, a niewykluczone, że nowego pracodawcy będzie musiał poszukać także Andrzej Kowalczyk.
– Nie możemy pozwolić sobie, żeby tak kadra była zbyt szeroka, bo klub tego nie udźwignie. Musimy wszystko mądrze balansować. Póki co spokojnie się przygotowujemy, biegamy na świeżym powietrzu i ćwiczymy na hali. Jesteśmy na etapie robienia siły więc chłopaki mają ciężkie nogi, ale do ligi jeszcze trochę czasu, więc na pierwszy mecz na pewno będziemy w stu procentach gotowi – deklaruje Droździel.