ROZMOWA z Krzysztofem Lemieszkiem, trenerem siatkarzy ze Świdnika
• Najlepsze gratulacje panie trenerze…
– Czułem się współodpowiedzialny za słabe wyniki zespołu, więc oddałem się do dyspozycji zarządu. Moja decyzja była przemyślana, chciałem wstrząsnąć drużyną. Szanuję obecną decyzję władz klubu. Choć na rynku trenerskim jest spore bezrobocie, to zdaję sobie sprawę, że nie tak łatwo znaleźć szybko nowego szkoleniowca. Odbieram to rozstrzygnięcie w kategoriach ogromnego zaufania. Dwie trzecie mojego życia spędziłem w Avii, starając się pracować dla niej najlepiej, jak tylko umiem.
• Za nami VI Memoriał Tragicznie Zmarłych Siatkarzy świdnickiego klubu. Avia zajęła drugie miejsce, za Zapadnym Bugiem z Brześcia. Cieszy pana taki wynik?
– Jestem przede wszystkim zadowolony z dobrej gry. Na tle silniejszego przeciwnika, zajmującego czwarte miejsce w białoruskiej ekstraklasie, zaprezentowaliśmy się bardzo dobrze. Jedynym mankamentem była nasza zagrywka i o to mogłem mieć pretensje do zawodników. Momentami wyglądało to tak, jak byśmy nie walczyli z przeciwnikiem, a sami ze sobą. Rywale pokazali, że prezentując stacjonarny serwis można wygrać mecz. Pod tym względem możemy się od drużyny z Brześcia dużo nauczyć.
• Można być także zadowolonym z tego, że nie wypadliście z rytmu meczowego. To w okresie między świętami, a Nowym Rokiem było bardzo potrzebne.
– Czas poświąteczny jest chyba najtrudniejszy dla trenera i zawodników. Jest przerwa w lidze, każdy żyje świętami, nieraz trudno jest zmobilizować drużynę do intensywnej pracy. W ciągu dwóch dni rozegraliśmy trzy mecze, do których podeszliśmy w pełni skoncentrowani. Jednak grania o stawkę nie zastąpi żaden najlepszy trening.
• Przed wami niezwykle trudny styczeń. W weekend ciężki mecz w Świdniku z Jadarem Radom, potem wyjazd do Trefla Gdańsk i potyczka u siebie z Jokerem Piła. Okaże się wtedy czy kryzys macie już za sobą…
– Wygrywając po 3:0 z Pekpolem i SMS, zagraliśmy normalną siatkówkę. Nadal twierdzę, że kadrowo jesteśmy mocniejsi niż w ubiegłym sezonie. Zawodnicy muszą w to uwierzyć i zacząć grać najlepiej, jak potrafią. Mnie może w tej drużynie nie być, ale wielu z nich długo będzie grać w tym klubie. Każdy z graczy musi mieć świadomość tego, że wygrywając, przede wszystkim promuje siebie, pracuje na swoje sportowe CV. Na pewno, z racji odległej lokaty w tabeli, nie będziemy faworytami nadchodzących spotkań. Cieszyłbym się, jeśli z Jadarem i Treflem uda nam się wywalczyć cztery punkty.