W 5. kolejce LUK Lublin przegrał u siebie z GKS Katowice 2:3
Wizyta katowiczan w hali Globus im. Tomasza Wojtowicza pozwalała mieć nadzieję na pierwsze ligowe zwycięstwo podopiecznych trenera Dariusza Daszkiewicza. Wszak do Lublina przyjeżdżała ekipa o zdecydowanie mniejszych umiejętnościach niż dotychczasowi rywale lublinian: Grupa Azoty ZAKSA Kedxierzyn-Koźle czy Jastrzębski Węgiel albo chociażby Enea Cerrad Czarni Radom. Niestety, lubelscy kibice jeszcze muszą poczekać na pierwszy komplet punktów w wykonaniu Wojciecha Włodarczyka i spółki.
W spotkaniu z GKS w barwach LUK Lublin zadebiutował atakujący Rafał Faryna, który w poprzednim sezonie występował w zespole z Radomia. Dwa sety gospodarze zapiszą po stronie wygranych. Wprawdzie nie było łatwo, ale końcówki miejscowi przechylali na korzyść.
Coś zacięło się w lubelskiej maszynie w trzeciej partii. Ta padła łupem gości, podobnie jak kolejna. Po raz drugi w tym sezonie do wyłonienia zwycięzcy konieczny był tie-break. Tego wygrali katowiczanie. MVP wybrany został Jakub Szymański z GKS.
LUK Lublin – GKS Katowice 2:3 (25:20, 27:25, 16:25, 21:25, 12:15)
LUK: Nowakowski, Komenda, Szerszeń, Wachnik, Stajer, Włodarczyk, Watten (libero) oraz Jendryk, Jóźwik, Faryna, Torelli.
GKS: Szymański, Jarosz, Kania, Adamczyk, Seganow, Quiroga, Mariański (libero) oraz Domagała, Rousseaux, Mielczarek, Ogórek (libero).