Przeciwnikiem LUK Lublin będzie w sobotę GKS Katowice. Pierwszy gwizdek w hali Globus im. Tomasza Wojtowicza o godz 20.30
Za nami już cztery kolejki, a na koncie podopiecznych Dariusza Daszkiewicza jest tylko punkt i ostatnie miejsce w tabeli. Otrzymali go za porażkę po tie-breaku z Enea Cerrad Czarnymi Radom na inaugurację rozgrywek. W trzech kolejnych spotkaniach Wojciech Włodarczyk i spółka nie mieli już powodów do zadowolenia. Faktem jest, że w dwóch meczach mieli przeciwników z najwyższej półki. Najpierw nie sprostali mistrzowi Polski i najlepszej klubowej drużynie Europy Grupie Azoty ZAKSIE Kędzierzyn-Koźle przegrywając w trzech setach. Następnie, we własnej hali ulegli wicemistrzowi Jastrzębskiemu Węglowi 1:3.
W ostatniej serii gier, po raz czwarty z rzędu, zeszli pokonani. Tym razem gościli w Iławie na spotkaniu z Indykpolem AZS Olsztyn. Lublinianie zdołali wygrać jedynie jednego seta – w drugim zwyciężyli 25:20. Szkoleniowiec nie mógł skorzystać z kontuzjowanego pierwszego atakującego Mateusza Malinowskiego. Jego miejsce zajął zmiennik Szymon Romać. Nie miał on jednak najlepszego dnia i szybko potrzebował wsparcia. Z odsieczą przyszedł nominalny przyjmujący Jakub Wachnik. W drugiej partii siatkarz wprowadził sporo zamętu w poczynania gospodarzy. Efekt? Fragmentami dobra gra i zwycięstwo. W dwóch kolejnych odsłonach gra LUK już zupełnie się posypała. Przegrał gładko do 17 i 15.
– Mieliśmy problemy na prawym skrzydle. Coś nie zagrało, w przeciwieństwie do dobrej postawy Szymona Romacia w meczu z Jastrzębskim. Generalnie potrzebujemy na każdej pozycji grać dobrze, a wtedy i wynik będzie inny. Musimy poprawić wystawianie wysokich piłek, grę w obronie – mówił po spotkaniu rozgrywający LUK Marcin Komenda.
Kibice liczą, że w końcu musi przyjść przełamanie. Dosyć długo drużyna czeka na pierwsze zwycięstwo. Faktem jest, że ZAKSA i Jastrzębski to ekipy, na razie, poza zasięgiem lubelskich siatkarzy. Najbardziej szkoda inauguracyjnej porażki z Czarnymi. Również z olsztynianami rywalizacja mogła przybrać korzystniejszy obrót.
Sobotnie starcie z GKS Katowice będzie dla gospodarzy meczem o podwójną stawkę. Goście w tym sezonie raczej skupią się na walce o utrzymanie, niż o wejściu do play-off. Katowiczanie w środę zagrali awansem spotkanie 12. kolejki z Czarnymi. Po raz pierwszy w tym sezonie przegrali na swoim boisku (0:3). – Mamy nadzieję, że już w meczu z GKS będziemy grać swoją siatkówkę i odniesiemy pierwsze zwycięstwo – zapowiada Marcin Komenda