Kamil Stoch na dużej skoczni w Falun będzie dziś bronił złotego medalu mistrzostw świata sprzed dwóch lat.
- Nie ma mowy o żadnym problemie, po prostu mieliśmy dziś trochę mocniejszy trening motoryczny i dlatego też brakowało takiego dobrego czucia. Bardzo spokojnie czekam teraz na konkurs- zapewnił podwójny mistrz olimpijski.
Broniący tytułu mistrza świata sprzed dwóch lat Rakieta z Zębu będzie dziś jednym z głównych faworytów. W walce o złoto zmierzy się z Severinem Freundem, Peterem Prevcem, Stefanem Kraftem, Noriakim Kasai i Rune Veltą. Być może do rywalizacji włączy się też któryś z pozostałych reprezentantów Polski.
Polska jako jedyna może wystawić w konkursie pięciu zawodników. To przywilej dla kraju, z którego wywodzi się aktualny mistrz świata. Niespodziewanie z szóstki, która przyleciała do Szwecji, trener Łukasz Kruczek odpalił Jana Ziobro, który zajmując ósme miejsce na normalnym obiekcie, był najlepszym z biało-czerwonych. Na dużym obiekcie, inaczej niż Stochowi, nie szło mu jednak najlepiej i przegrał rywalizację o miejsce w składzie z równiej skaczącymi kolegami.
- Na normalnej skoczni broniłem honoru drużyny, bo gdybym nie był ósmy, to dziennikarze mieliby znowu do pisania sensacyjne wieści. Nie będę jednak płakał, choć kompletnie nie spodziewałem się takiego rozwiązania. Do tej pory jestem zszokowany - powiedział rozgoryczony zawodnik portalowi eurosport.onet.pl.
Na łamach tego samego serwisu swój wybór wyjaśnił trener Kruczek.
- Decyzję podjąłem po skokach treningowych. W sumie zawodnicy oddali po sześć skoków. Wszystkie były mierzone. Więcej punktów zebrał Olek Zniszczoł, który wygrał z Jaśkiem Ziobro o 21 "oczek”. Tego typu decyzje zazwyczaj nie są dobrze przyjmowane przez zawodników. Sport jest niestety brutalny, ale też pouczający.
Początek dzisiejszego konkursu o godz. 17. Transmisja na żywo w TVP1, TVP Sport, Eurosporcie oraz w Internecie na stronie sport.tvp.pl.