Okienko transferowe zbliża się coraz większymi krokami, a to znaczy, że niedługo poznamy efekty pracy zarządu Speed Car Motoru Lublin. Kibice nie będą długo trzymani w niepewności, bo klub chce ogłosić skład już 1 listopada.
Zapytaliśmy dyrektora sportowego Jakuba Kępę, czy zespół na PGE Ekstraligę jest już w takim razie gotowy. – Można powiedzieć, że tak. Na razie jednak nie mogę powiedzieć nic na temat składu personalnego. Wszystko ogłosimy 1 listopada – usłyszeliśmy.
Włodarze „Koziołków” przyjęli zupełnie inną taktykę niż przed rozpoczęciem sezonu w Nice 1. Lidze Żużlowej. Wtedy na oficjalne wiadomości musieliśmy czekać do 13 listopada, czyli niemal do samego końca okienka transferowego. Klub przygotował dla swoich sympatyków prawdziwy armatni wystrzał i ogłosił, że żółto-biało-niebieskie barwy będzie reprezentował Andreas Jonsson. Jego nazwisko nie pojawiało się w kuluarach. Pytanie, czy tym razem również udaje się utrzymać najważniejszy transfer w tajemnicy?
O ile Szwed znakomicie radził sobie na zapleczu PGE Ekstraligi, o tyle ciągle wypomina mu się, że jego ostatnie występy w najlepszej żużlowej lidze świata nie były zbyt udane. Rok temu, jeżdżąc w forBET Włókniarzu Częstochowa, notował średnią biegową na poziomie 1,146 punktu. Liczby nie kłamią – to nie jest wynik, który zapewniałby mu pozycję lidera zespołu. Po raz ostatni powyżej granicy 2 punktów wskoczył natomiast w 2013 roku w Falubazie Zielona Góra. Jonssona nie należy jednak przedwcześnie skreślać. Ubiegły sezon miał mu przypomnieć, jak to jest seryjnie wygrywać i tak też się stało. Możliwe, że „AJ” podładował akumulatory.
Okienko się jeszcze nie otworzyło, ale giełda nazwisk rozpoczęła się już przed zakończeniem rozgrywek. Z naszych informacji wynika, że pewniakami do jazdy w Motorze Lublin (poza ogłoszonymi już Jonssonem, Robertem Lambertem oraz braćmi Dawidem i Wiktorem Lampartami) są Grzegorz Zengota, Mikkel Michelsen oraz jeden junior. W kontekście tego ostatniego początkowo pojawiało się nazwisko Jakuba Miśkowiaka, ale bliżej klubu jest teraz Wiktor Trofimow jr.
Do pełni szczęścia brakuje jeszcze obsadzenia pozycji lidera, trenera oraz uzupełnienie składu solidnymi jeźdźcami. Największy problem jest z pierwszym z tych punktów, bo czołowi żużlowcy ekstraligowych klubów nie są zbyt chętni do zmian. Nie przekonują ich nawet duże pieniądze, bo jazda w zespole beniaminka zawsze związana jest z ryzykiem, że ściganie zakończy się wcześnie (czytaj: przed play-offami). Mniej spotkań równa się mniejsza wypłata, nawet w przypadku dużej premii za zdobyte punkty.
Zawodnicy nie mogą oficjalnie potwierdzać, czy zdecydowali się na zmianę barw klubowych. Warto jednak przypomnieć sobie, jak w zeszłym sezonie wyglądała sprawa z transferem Jonssona. „Koziołki” były dogadane z Amerykaninem Gregiem Hancockiem. Mało tego, jeden z przedstawicieli klubu jechał już po zawodnika na lotnisko, kiedy dowiedział się, że ten się rozmyślił. W trybie awaryjnym do Lublina trafił Szwed, który wywiązał się z roli lidera drużyny. Historia lubi się powtarzać, czy wręcz przeciwnie – nazwiska poznamy tak szybko, bo negocjacje zakończyły się fiaskiem?