Pozyskanie Rosjanina do Speed Car Motoru Lublin wzbudził mieszane uczucia wśród kibiców – od nazywania go „zdrajcą”, aż po czystą euforię. Warto zadać sobie pytanie, na ile ten ruch zwiększył szanse lublinian na utrzymanie w PGE Ekstralidze. Czy może powalczą o coś więcej?
Po ogłoszeniu składu 1 listopada ub. r. cel dla klubu stał się jasny – najpierw zachowanie ligowego bytu, a potem, jeśli ta misja zakończy się powodzeniem, polowanie na najciekawsze nazwiska na rynku transferowym. Przed nadchodzącym sezonem większość czołowych zawodników szybko dogadała się ze swoimi zespołami, dlatego wybór był dość ograniczony.
Dyrektor sportowy Speed Car Motoru Lublin – Jakub Kępa – cały czas działał jednak intensywnie. Metoda „mało mówienia, więcej robienia” zdała egzamin w postaci dopięcia transferu Grigorija Łaguty. Nie tylko klub, ale także sam Kępa zyskał na tym ruchu. Można powiedzieć, że upiekł dwie pieczenie przy jednym ogniu – dotrzymał słowa i nie sprowadził do Lublina Grega Hancocka (ten temat był dla niego bardzo nieprzyjemny). Jednocześnie wzmocnił też zespół i zwiększył jego szanse na utrzymanie w najlepszej lidze świata.
Pytanie tylko, jak dobre notowania będą teraz mieli żółto-biało-niebiescy. Grigorij Łaguta jest w pewnym sensie „jajkiem niespodzianką”. Zawodnik od 2011 roku regularnie jeździł w ekstralidze i zawsze był w czołówce najlepiej punktujących żużlowców. Tak było w Częstochowie, Toruniu i w Rybniku. Do czasu wpadki.
Natomiast jego obecna forma jest wielką niewiadomą. W połowie 2017 roku Rosjanin został przyłapany na stosowaniu dopingu – w jego organizmie wykryto meldonium, które zapewnia lepsze funkcjonowanie organizmu. Wtedy też po raz ostatni startował w zawodach.
Żużlowiec odzyska wszystkie prawa zawodnicze 11 marca, po 21 miesiącach zawieszenia. Na torze zobaczymy go jednak dopiero 24 maja, w szóstej kolejce PGE Ekstraligi, kiedy lublinianie zmierzą się z Get Well Toruń. Niewykluczone, że klub może starać się przyspieszyć powrót Rosjanina do żużla. To by tłumaczyło, dlaczego 34-latek zdecydował się na sensacyjną zmianę barw klubowych (poza względami finansowymi oczywiście). Prezes ROW Rybnik – Krzysztof Mrozek – musiał wiedzieć, że Łaguta nosi się z zamiarem przejścia do Lublina. Zabezpieczeniem na wypadek takiego scenariusza było zakontraktowanie Szweda Linusa Sundstroema.
Po tym transferze Speed Car Motor Lublin nie stał się z miejsca kandydatem do walki o play-offy i medale Mistrzostw Polski. Wydaje się jednak, że wyraźnie zwiększył swoje szanse na utrzymanie w PGE Ekstralidze. Niewiadomą pozostaje, jak duży udział w tym będzie miał Rosjanin. Może okazać się bardzo cennym nabytkiem. Żeby tylko nie wyszły z tego „carskie jaja”.