Na początku marca zapadnie decyzja o tym, kiedy żużlowcy KM Cross Lublin wyjadą w tym roku po raz pierwszy na tor. Priorytetem działaczy pozostaje w tej chwili dopięcie klubowego budżetu
Za dwa miesiące zostaną rozegrane pierwsze w tym sezonie mecze żużlowej drugiej ligi. Lublinianie na inaugurację poczekają jednak o tydzień dłużej, bo w pierwszej kolejce będą pauzować. Pierwsze spotkanie rozegrają więc 17 kwietnia w Opolu.
W planach jest rozegranie sześciu treningów punktowanych z trzema rywalami z Nice PLŻ. Podopieczni trenera Dariusza Śledzia 18 i 19 marca mają zmierzyć się z Unią Tarnów, w kolejny weekend ich rywalem będzie Stal Rzeszów, a 1 i 2 kwietnia – Wanda Kraków. Z każdym przeciwnikiem zawodnicy KM Cross spotkają się u siebie i na wyjeździe. To są plany, jednak wszystko zweryfikuje pogoda.
– Przeglądam prognozy długoterminowe, ale one mają to do siebie, że albo się sprawdzają, albo nie – śmieje się trener Dariusz Śledź. – Mamy jeszcze trochę czasu. Na początku marca będziemy zastanawiać się nad tym kiedy i gdzie będziemy mogli rozpocząć treningi na torze.
Żużlowcy lubelskiego klubu na razie do rozgrywek przygotowują się indywidualnie. Jako jedyny kontakt z motocyklem miał w tym roku Paweł Miesiąc, który od kilku tygodni przebywa w Argentynie, gdzie startuje w otwartych mistrzostwach tego kraju.
Dla działaczy to czas związany z dopinaniem budżetu. Klub wciąż nie ogłosił, jakimi pieniędzmi będzie dysponował, ani kto znajdzie się wśród sponsorów. Nieoficjalne informacje, jakie krążyły jeszcze w listopadzie, w czasie okienka transferowego mówiły o pokaźnym wsparciu z jednej ze spółek Skarbu Państwa. Nie zostały jednak potwierdzone, a przedstawiciele klubu na ten temat wypowiadają się bardzo oszczędnie. – Mamy kupę pieniędzy obiecanych, ale zobaczymy, co z tych obietnic wyjdzie. Jeśli dostaniemy chociaż część tego, to będzie dobrze – mówi Piotr Więckowski, menadżer sekcji żużlowej KM Cross.
W lubelskim klubie nie mają za to bólu głowy związanego z brakiem licencji. Ta co prawda została przyznana tylko warunkowo, ale powód takiej decyzji jest mniej poważny, niż w przypadku innych ośrodków. W większości z nich problemem jest brak band absorbujących energię kinetyczną, które na lubelskim torze są już zamontowane. Jedynym dokumentem, jaki trzeba dostarczyć do Głównej Komisji Sportu Żużlowego jest umowa z Miejskim Ośrodkiem Sportu i Rekreacji na korzystanie ze stadionu. – Powinniśmy ją mieć w tym tygodniu. Od razu wyślemy ją do Warszawy – zapewnia Więckowski.