Stadnina w Janowie Podlaskim deklaruje, że da pracę i mieszkania uchodźcom z Ukrainy. Prezesa namówiła na taki gest Julia Vasyutova, Ukrainka która od kilku lat jest tu m.in. trenerką koni.
– Możemy już teraz zatrudnić 5 osób przy produkcji zwierzęcej i roślinnej – potwierdza Lucjan Cichosz, szef stadniny. Oprócz koni, hoduje się tu bydło. Stadnina ma też swoje uprawy. – Jeśli będzie taka potrzeba, to możemy zatrudnić więcej uchodźców – dodaje Cichosz. Niedawno szukał do pracy m.in. trenera koni czy pracownika do bydła.
Oprócz zatrudnienia, Ukraińcy będą mieli tu dach nad głową. – Mamy mieszkania pracownicze, może nie są to wysokie standardy, ale nadają się do zamieszkania. Potrzebne są na pewno remonty. Mam deklarację ze strony rządu, że pomogliby przy tym – zaznacza prezes. Poza tym, jest tu też spory obiekt po zamkniętym niedawno hotelu. – Również należałoby go dostosować do wymogów BHP – przyznaje Cichosz.
Do takiego gestu namówiła go Ukrainka, Julia Vasyutova, która w janowskiej stadninie jest dżokejką i trenerką już od kilku lat.
– W Polsce mieszkam od 2008 roku, ale w Ukrainie została moja rodzina. Siostra z Kijowa siedzi od kilku dni w bunkrze. Rodzice z babcią są we Lwowie – opowiada. – Bardzo mi ciężko, bo nie wiadomo, co będzie dalej. Chciałabym zabrać stamtąd rodzinę, ale to nie jest walizka, którą można po prostu wziąć ze sobą – przyznaje Julia.
Chce pomóc swoim rodakom, stąd taka propozycja pracy i kwaterunku. – Najlepiej oczywiście, aby były to osoby z doświadczeniem w takiej branży – uważa nasza rozmówczyni. Sama też oferuje miejsce u siebie w domu dla matki z dzieckiem. – Sama mam też dzieci, więc będzie raźniej – uważa Ukrainka, która wcześniej pracowała m.in. na warszawskim Służewcu.