Niesamowita historia. Kłos Gmina Chełm w sobotę wygrał w Kraśniku z liderem grupy drugiej 3:2. Zwycięską bramkę goście zdobyli w czwartej minucie doliczonego czasu gry. Co więcej, całe spotkanie między słupkami stał Łukasz Drzewicki, czyli na pewno nie nominalny bramkarz.
Stal chciała się zrehabilitować za niedawną porażkę ze Świdniczanką 0:3. Trener Konrad Szmyrgała musiał jednak trochę pomieszać w składzie, bo nie mógł skorzystać z trzech ważnych graczy: Dariusza Cygana, Jakuba Zielińskiego i Macieja Welmana.
Ich nieobecność była bardzo widoczna, bo od początku mecz niespecjalnie układał się niebiesko-żółtym. W 20 minucie goście przechwycili piłkę w środku pola i dostał ją Damian Kuśmierz, który podciągnął pod pole karne i uderzył na 0:1. Do przerwy nic się już nie zmieniło, a gospodarze mieli problem, żeby przedrzeć się pod bramkę przeciwnika. Im dalej w mecz, tym bardziej musieli ryzykować kraśniczanie. Długo niewiele z tego wynikało. A na kwadrans przed końcowym gwizdkiem wydawało się, że jest po zawodach.
Strzały zawodników Kłosa kilka razy blokowali obrońcy rywali. Po raz kolejny futbolówka spadła jednak pod nogi Pawła Mazura, a ten przymierzył do siatki z około 16 metrów. A to oznaczało, że niespodzianka była coraz bliżej. Stal tak łatwo nie zamierzała się jednak poddawać. Wystarczyło kilka minut i z wyniku 0:2 zrobiło się 2:2. Dwa stałe fragmenty na gole zamienił Adrian Cybula.
Podopieczni Konrada Szmyrgały ruszyli poszukiwaniu zwycięskiego trafienia. Jak to w takich sytuacjach bywa nadziali się jednak na kontrę, którą wykończył Krzysztof Rak. Nie dość, że Jakub Gajewski i spółka przegrali drugie spotkanie z rzędu, to na dodatek stracili fotel lidera na rzecz Kryształu Werbkowice.
– Nie ma co ukrywać, że ten mecz nam nie wyszedł. Popełniliśmy sporo błędów w defensywie, za które słono płaciliśmy. Musieliśmy gonić wynik i udało się, bo odrobiliśmy dwie bramki straty. Do końca walczyliśmy o trzeciego gola i poszliśmy do przodu. Niestety, za bardzo się otworzyliśmy i to rywale zaliczyli trzecie trafienie. Szkoda, że tak to się wszystko potoczyło, zupełnie się tego nie spodziewaliśmy, ale na pewno swoje zrobiły też problemy kadrowe, bo brakowało nam kilku podstawowych zawodników – wyjaśnia Konrad Szmyrgała.
Bardzo zadowolony z postawy swojej drużyny był za to Jan Konojacki. I trudno się dziwić, bo rzadko wygrywa się mecze, kiedy nie ma się do dyspozycji nominalnego bramkarza, tym bardziej przy okazji pojedynków z liderem tabeli.
– Łukasz Drzewicki musiał pojawić się między słupkami, bo nasz podstawowy golkiper doznał kontuzji. To w sumie była decyzja Łukasza, chciał pomóc drużynie i trzeba mu podziękować, bo niewielu jest graczy, którzy zdecydowaliby się na taki ruch – mówi trener Kłosa.
Jak ocenia spotkanie? – Wygraliśmy na bardzo trudnym terenie, ale byliśmy dobrze przygotowani do tego spotkania. Zmieniliśmy nasze ustawienie, a to pozwoliło nam atakować większą ilością piłkarzy. Chłopakom należą się naprawdę duże słowa uznania. Cechy wolicjonalne były na bardzo wysokim poziomie. Poprawiliśmy się też, jeżeli chodzi o dokładność podań i jeżeli to nie było najlepsze, to na pewno jedno z naszych najlepszych spotkań w tym sezonie – wyjaśnia trener Konojacki.
Stal Kraśnik – Kłos Gmina Chełm 2:3 (0:1)
Bramki: Cybula (76, 81) – Kuśmierz (20), Mazur (74), K. Rak (90+4).
Stal: Wójcicki – Majewski, Gajewski, Maliszewski (46 Winkler), Niewiński, Pietrzyk, Buczek, Michalak, Woźniak, Eduardo (65 Błaszczyk), Cybula.
Kłos: Drzewicki – Adamski, Rutkowski, E. Poznański, Siatka (77 Jabłoński), Flis, K. Rak, Mazur, Kuśmierz, Ibarugen (87 J. Rak), Dąbrowski.
Żółte kartki: Wójcicki, Michalak, Cybula – Rutkowski, Siatka, E. Poznański, Dąbrowski.
Sędziował: Łukasz Woliński (Lublin).