MKS Start Lublin w niedzielę zmierzy się z Legią Warszawa. „Czerwono-czarni” zakwalifikowali się już do fazy play-off, ale teraz powinni walczyć o jak najlepsze rozstawienie w Pucharze Polski
Przypomnijmy, że finałowy turniej odbędzie się w dniach 13-16 lutego w warszawskiej Arenie Ursynów. Weźmie w nim udział osiem ekip – siedem drużyn najwyżej sklasyfikowanych na dzień 6 stycznia 2020 r. oraz Legia Warszawa, jako gospodarz imprezy. Pierwsze trzy ekipy Energa Basket Ligi oraz Legia zostaną rozstawione w losowaniu ćwierćfinałów, a więc spotkają się z teoretycznie słabszym przeciwnikiem.
Start obecnie jest na trzecim miejscu w ligowej tabeli i ma tylko jeden punkt przewagi nad czwartym Anwilem Włocławek oraz Asseco Arka Gdynia. Obie drużyny spotkały się ze sobą w bezpośrednim spotkaniu w czwartkowy wieczór, ale ten mecz zakończył się po zamknięciu wydania naszej gazety.
Start ma więc wszystko w swoim rękach. Pokonanie w niedzielę Legii Warszawa oraz 4 stycznia Enea Astorii Bydgoszcz zapewni „czerwono-czarnym” rozstawienie w losowaniu. Trzeba jednak pamiętać, że w gronie ekip nierozstawionych znajdą się wówczas Anwil i Asseco Arka, które na papierze są zdecydowanie mocniejszymi ekipami od Startu. W tym gronie będąjednak także najprawdopodobniej Trefl Sopot oraz HydroTruck Radom lub King Szczecin, czyli ekipy na podobnym poziomie co lublinianie.
Start w minioną niedzielę poniósł porażkę z Polskim Cukrem Toruń. „Czerwono-czarni” do Lublina mogli wracać jednak z podniesionymi głowami, ponieważ stoczyli równorzędny pojedynek z jedną z najmocniejszych ekip w kraju. O ich porażce zadecydowały pudła w samej końcówce i skuteczne rzuty osobiste gospodarzy. – W samej końcówce nie trafiliśmy kilku rzutów z otwartych pozycji. Nie mogę mieć jednak pretensji do zespołu, bo daliśmy z siebie wszystko. Polski Cukier to zespół z najwyższej półki – przekonuje David Dedek, opiekun Startu.
Tego samego nie można powiedzieć o Legii Warszawa. Ekipa ze stolicy przeżywa obecnie potężny kryzys i z zaledwie dwoma zwycięstwami na koncie zajmuje ostatnie miejsce w tabeli. To największe rozczarowanie tego sezonu, zwłaszcza, że w poprzednim rozgrywkach „wojskowi” byli blisko zakwalifikowania się do półfinału play-off. Legii fatalnie poszło również w europejskich pucharach. Najpierw nie zdołała zakwalifikować się do Koszykarskiej Ligi Mistrzów, a później zajęła ostatnie miejsce w swojej grupie w FIBA Europe Cup. Ekipę Tane Spaseva wyprzedziły drużyny z Węgier, Danii i Finlandii.
Legia na pierwszy rzut oka wygląda na silną personalnie drużynę. Michał Michalak, Filip Matczak czy Milan Milovanović byliby znaczącymi postaciami w wielu ekipach Energa Basket Ligi. Na razie jednak na boisku nie ma między nimi odpowiedniej chemii. Być może wprowadzi ją Kahil Dukes. Amerykanin dołączył do drużyny w połowie grudnia i zdążył już zagrać w jednym spotkaniu. W przegranym wysoko meczu ze Śląskiem zdobył 18 pkt.
Niedzielny mecz rozpocznie się o godz. 17.30 w hali Globus. Bezpośrednią transmisję z niego przeprowadzi Polsat Sport.