Czy koncerty juwenaliowe muszą się odbywać w środku miasta? – pytają oburzeni mieszkańcy, którzy dzwonią i piszą do redakcji. Szalę goryczy przelały zakończone wczoraj imprezy na politechnice.
I apeluje do prezydenta miasta. – W rządzonym przez Pana mieście nie mieszkają jedynie studenci, ale niestety mieszkają w nim ludzie, którzy w takie dni jak piątek, sobota, a już na pewno poniedziałek muszą iść do pracy – oburza się Czytelniczka, która uważa, że w Lublinie jest parę miejsc, w których takie festiwale mogą się odbyć bez uszczerbku dla tych, którzy niekoniecznie mają ochotę na uczestnictwo w takiej "kulturze”.
Juwenalia 2011 - koncerty, imprezy, program
Podobnie mówi pani Zofia z ul. Plażowej. – Dlaczego nie można zorganizować tych koncertów na Felinie czy nad Zalewem Zemborzyckim – pyta. – Byłam studentką i pracownikiem uczelni, rozumiem, że młodzież chce się bawić. Ale dlaczego kosztem mieszkańców? Dlaczego przez kilka tygodni musimy znosić dudnienie koncertów do późnych godzin nocnych, a potem hałas wracającej publiczności?
– Bardzo nam przykro, że mieszkańcy uskarżają się na hałas – mówi Katarzyna Mieczkowska-Czerniak, rzecznik Urzędu Miasta. – W przyszłości spróbujemy się zastanowić nad innymi lokalizacjami dla imprez studenckich. Tak, żeby nie zakłócały one aż w takim stopniu spokoju. – Ale wyważenie racji obu stron, (studentów i mieszkańców – red.) jest trudne – dodaje Mieczkowska-Czerniak. – Z jednej strony, rozumiemy pretensje lublinian. Z drugiej, pamiętajmy, że jesteśmy miastem studenckim, w którym studiuje prawie 100 tys. młodych ludzi.
– To temat do rozważenia – mówi Arkadiusz Urzędowski, szef samorządu studentów Politechniki Lubelskiej. A na razie prosi mieszkańców o wyrozumiałość. – Przepraszam, jeśli komuś zakłóciliśmy spokój, ale już na długo przed juwenaliami informowaliśmy mieszkańców, kiedy będą koncerty i kiedy może być nieco głośniej. No i od samego początku zapraszaliśmy na koncerty. Przecież te imprezy są nie tylko dla studentów, ale dla wszystkich.