Wczoraj były poprawiny, a w sobotę tańce do samego rana. Do tego kieliszek zbity na szczęście. I panny ubrane w okazałe suknie - w tym jedna w białą. Tyle, że nie była to panna młoda, a młodzież nie bawiła się na weselu. Tak wytworne są teraz studniówki. Początek był tradycyjny. - Poloneza czas zacząć - ogłosił Stanisław Stoń, dyrektor I Liceum Ogólnokształcącego im. Stanisława Staszica. Uczniowie "Stasia" bawili się w hali Międzynarodowych Targów Lubelskich. Oprócz nich przyszli także rodzice, którzy chcieli uwiecznić taniec syna lub córki na kamerze. Bliskich było tak wielu, że niektóre mamy musiały stawać na krzesłach, by coś zobaczyć. W oglądaniu tanecznych popisów pomagał też ogromny telebim, który wisiał w okolicach sceny. Po polonezie wniesiono szampana. Wtedy jednemu z uczniów upadł kieliszek. - To na szczęście - uśmiechali się rodzice.
Przygotowania do balu trwały kilka tygodni. - Fryzjer, solarium i suknia przywieziona z Łodzi - Anzelma Woyciechowska z klasy III c pokazuje na swoją złotą kreację. - A o mały włos by mnie tu nie było. Nie mogłam znaleźć partnera. Ale w końcu się udało.
Niektórzy mieli inne problemy. Brak funduszy. - W sumie nie przyszło ok. 20 procent uczniów - mówi Wojciech Kalicki, dyrektor XIV LO im. Zbigniewa Herberta, który wraz z uczniami bawił się na studniówce w Filharmonii Lubelskiej. - Z roku na rok wzrasta ta liczba. Powód: brak środków na wyprawienie córki czy syna na taki bal. A wiadomo, że to sporo kosztuje.
W swój wizerunek najwięcej zainwestowały dziewczyny. Ewelina Gomela z klasy III c. kupiła sukienkę prosto z wystawy: białą, bujnie zdobioną. - Już od paru osób słyszeliśmy, że wyglądam jak panna młoda - śmieje się Ewelina. - Ale właśnie ta suknia przypadła mi do gustu.
W Filharmonii uczniowie bawili się przy muzyce puszczanej przez didżeja. Uatrakcyjnieniem studniówki był pokaz tańca towarzyskiego wykonany przez parę taneczną. Młodzież bawiła się do szóstej rano. - Było świetnie - przyznaje Sebastian Borkowski z klasy IIIc. - Mimo, że nie przepadam za tańczeniem, to i tak dałem się zaciągnąć na parkiet.
Tym, którym za mało było sobotnich szaleństw w Filharmonii, mogli pobawić się wczoraj na poprawinach w jednym z lubelskich klubów. Wszystko było wliczone w cenę opłaty za studniówkę, czyli 350 zł. od pary. - I nawet nauczyciele mówili, że będą wyrozumiali, gdy w poniedziałek nie pojawimy się w szkole - śmiali się uczniowie.