Mieszkańcy Gardzienic protestują przeciwko lokalizacji składowiska odpadów górniczych. Tony skalnych łupków mają lądować kilkanaście metrów od najbliższych zabudowań.
– Z tym, że nas nikt o zdanie nie pyta – wtóruje sąsiadce Henryka Krysa, której dom stoi tuż obok planowanego składowiska. – Nikt nawet nas nie uprzedził. Jak tak można? Przecież mieszkamy po drugiej stronie drogi.
Mieszkańcy twierdzą, że o budowie składowiska dowiedzieli się przed Wielkanocą, kiedy w dawnej kopalni piachu pojawiły się spychacze.
– Okazało się, że w starym wyrobisku chcą złożyć prawie 300 tys. ton odpadów z kopalni Bogdanka – mówi Jan Ziętek, mieszkaniec Gardzienic. – Interweniowaliśmy w różnych urzędach, ale wszędzie odsyłali nas z kwitkiem. Jesteśmy bezsilni. Teren przyszłego składowiska należy do prywatnego właściciela. Przez lata czerpano tam piasek. Zgodnie z przepisami, po zakończeniu wydobycia cały obszar należy zrekultywować. Jedna z możliwości to zasypanie wyrobiska skałami z kopalni. Zajmuje się tym prywatne konsorcjum, współpracujące z kopalnią.
– To typowe rozwiązanie, więc nie było podstaw, by się sprzeciwiać – mówi Radosław Brzózka, rzecznik świdnickiego starostwa, które pozwoliło na inwestycję. – Wszystko odbyło się zgodnie z przepisami. Poza tym dobro środowiska wymaga, by zrekultywować teren.
Mieszkańcy są przeciwnego zdania. – Żyje tu sporo chronionych gatunków. Poza tym, to podmokły teren, regularnie zalewny przez pobliską rzekę – dodaje Gabriela Jaromin. – Osady z tych łupków będą więc wymywane przez wodę. To raczej nie wpłynie dobrze na środowisko. Na dodatek składowisko oznacza duży ruch ciężarówek.
Przedstawiciele kopalni uspokajają. Odpady mają nie być szkodliwe.
– To tzw. skała płonna czyli po prostu kamień, który nie ma właściwości energetycznych – mówi Tomasz Zięba, rzecznik LW Bogdanka SA. – Odpady wydobywcze to doskonały materiał służący bardzo często do niwelacji czy rekultywacji zdegradowanych terenów. Mogę przyjąć, że administracja samorządowa uznała celowość zagospodarowywania kamienia z kopalni Bogdanka na terenie Gardzienic.
Samorządowcy zmieniają jednak stanowisko. Postanowili raz jeszcze przyjrzeć się planowanej inwestycji.
– W wyniku interwencji mieszkańców ponownie wszczęto postępowanie – wyjaśnia Brzózka. – Pierwsza decyzja była wydana w zimie. Teraz warunki przyrodnicze w tym rejonie się zmieniły. Trzeba raz jeszcze ocenić sytuację.
Starostwo zapowiada, że nie będzie zwlekać z rozstrzygnięciem sporu. Decyzja w sprawie składowiska ma zapaść w ciągu dwóch miesięcy.