Odpadający tynk, zamarzające rury, woda lejąca się po ścianach. To tylko niektóre problemy mieszkańców TBS „Lokum” w Świdniku. Administracja każe jeszcze lokatorom za to słono płacić
Szczeliny w ścianach ciągną się od samego parteru. Na klatce jest duszno, bo okna się nie otwierają. Ale to dopiero początek.
– To nie są wasze mieszkania – powtarzają nam w administracji. – Ale my w nich chcemy żyć w godziwych warunkach. Chcemy wiedzieć, ile i za co płacimy – mówi Beata Guz. – Do ręki dostajemy tylko druk z sumą, jaką mamy zanieść do banku i tyle. A płacimy sporo. Ja co miesiąc wpłacam od 415 do 470 złotych za dwupokojowe mieszkanie. A przecież mamy prawo wiedzieć, ile z czynszu przeznaczone jest na przykład za remonty naszych domów.
Zwłaszcza że usterki w mieszkaniach trzeba usuwać niemal na okrągło.
– W tych blokach wszystko się sypie – denerwują się mieszkańcy. – Od początku widać było źle ułożoną terakotę. Ale to był najmniejszy problem. Ledwie minęło kilka miesięcy, a zaczęła się nam lać do domów woda.
Według prezesa spółdzielni w najgorszym stanie jest 10 mieszkań i to one stanowią problem. Z pozostałymi nie ma trudności.
– Cały czas zajmujemy się przeciekającymi ścianami. Staramy się coś z tym zrobić. W tej chwili zastosowaliśmy już piątą technologię. Mamy nadzieję, że ta będzie trafiona – zapewnia Krzysztof Wilkołazki, prezes TBS „Lokum”. – Teraz testujemy uszczelnianie ścian folią w płynie. Ale czy to zadziała – będziemy wiedzieć dopiero po wiosennych roztopach.
Takie zapewnienia nie zadowalają mieszkańców.
– A odpadający tynk, zamarzające rury, okna, które już nadają się tylko do wymiany? – pyta Beata Guz – Co z tym mamy zrobić?
Prezes Wilkołazki wyjaśnia, że to są konsekwencje cieknących ścian. Jeśli znajdzie się wreszcie technologię, która zapobiegnie dalszemu przemakaniu bloków, to i te problemy znikną. Poza tym poszczególne usterki będą systematycznie usuwane.
– Obiecują nam to od dawna. Przyjdą, popatrzą, coś zakleją. Tylko po to, żebyśmy się odczepili, bo to i tak nic nie pomaga. Po prostu traktują nas jak uciążliwych klientów – żali się pani Maria. – Nic nie pomagają tłumaczenia w administracji, że zgłaszając usterki dbamy o ich mienie.
O problemach w TBS wie gmina, która jest właścicielem spółki.
– Było źle, mieszkańcy się żalili, więc zmieniliśmy w zeszłym roku prezesa – wyjaśnia Ryszard Sudoł, zastępca burmistrza miasta – Teraz problemy powinny zniknąć.
Ale nie zniknęły. Mieszkańcy twierdzą, że zmiana prezesa nic nie dała. A problemy z mieszkaniami jak były – tak są.
– One się wzięły stąd, że przy budowie bloków zastosowano holenderski projekt. On świetnie się sprawdza za granicą, ale nie u nas – mówi Krzysztof Wilkołazki.
Co gorsza, kolejne bloki – które właśnie powstają – są budowane w oparciu o ten sam projekt.
– Nie stać nas na jego zmianę – wyjaśnia prezes TBS „Lokum”.
– Za kolejne błędy i wadliwe technologie zapłacą i tak kolejni lokatorzy – ripostują mieszkańcy.