Niemal wszyscy ubiegłoroczni absolwenci świdnickich liceów studiują. Zdaniem dyrekcji szkół, to zasługa wysokiego poziomu nauczania. Ale wielu rodziców woli wziąć sprawy w swoje ręce. I zapłacić za korepetycje.
Właściwie tego czasu w ogóle nie ma. Rano szkoła, potem dodatkowe zajęcia z przedmiotów maturalnych, a wieczorem korepetycje. Kilka razy w tygodniu. – Chcę studiować ekonomię na KUL-u. Próbna matura poszła mi dobrze, ale materiału do nauki jest naprawdę mnóstwo. Bardzo zależy mi na tym, żeby dobrze zdać. Dlatego chodzę na korepetycje.
Radek uczy się w „Bronku”, czyli w I LO w Świdniku. Wie, że na pewno pójdzie na studia. Ale na jakie? To się jeszcze okaże. Może na zarządzanie albo na socjologię? Przymierza się do Politechniki Lubelskiej, ale wszystko może się jeszcze zmienić.
– Nie biorę korepetycji – zapewnia Radek. – Z przedmiotów maturalnych chodzę na tzw. rozszerzenia. Myślę, że to wystarczy, żeby zdać.
Korki? A po co
Ale rodzice nie zawsze dowierzają zapewnieniom dyrekcji. – Mój wnuk bierze korepetycje ze wszystkich maturalnych przedmiotów. Nauczyciele o tym wiedzą i nie mają nic przeciwko temu. Dyrekcja szkoły podobnie, bo to podnosi poziom końcowych wyników. Gdyby nie prywatne lekcje o dobrze zdanej maturze i studiach nie byłoby mowy – uważa dziadek jednego z uczniów „Baczyńskiego”.
– Rodzice są nadmiernie troskliwi – ripostuje dyrektor Borowiec. – Moje dzieci nie brały dodatkowych lekcji i dostały się na studia. To kwestia tego, ile czasu poświęca się na naukę.
Kosztowna edukacja
– Im ktoś ma większą wiedzę, tym większa jest jego świadomość własnych braków. Prawda jest taka, że to ci dobrzy uczniowie, mający wyższe aspiracje, dokształcają się na prywatnych lekcjach – twierdzi Maciek.
I, niestety, tacy, których na to stać. Albo raczej ich rodziców. A inwestycja w dodatkowe lekcje przyszłego studenta może zachwiać nawet najsolidniejszym budżetem domowym. – Biorę korki z polskiego, angielskiego i matematyki – przyznaje uczeń II LO. – Za 1,5 godziny matematyki płacę 100 zł. Polski mam ze znajomą, więc wychodzi mi taniej, bo 40 zł.
Za 2 godziny indywidualnych lekcji języka angielskiego musimy w Świdniku zapłacić od 50 do nawet 100 zł. Podobnie kształtują się ceny za korepetycje z innych przedmiotów. Ci, którzy zdecydowali się na prywatne dokształcanie, biorą lekcje już od jesieni. Kilka razy w tygodniu. – Z tego co wiem 70 proc. moich kolegów chodzi na korepetycje – ocenia Maciek. – Na pewno byłoby więcej chętnych, ale to, niestety, kosztowna sprawa. Nie wszystkich stać na wydatek rzędu kilkuset złotych tygodniowo...
Rodzice się nie przyznają
W II LO nikt nie przepytywał rodziców o korepetycje. Ale za to na internetowej stronie liceum możemy zapoznać się z ministerialnym programem „Szkoła bez korepetycji”. Program promuje model szkoły, której jakość pracy eliminuje zjawisko korepetycji wśród uczniów. I ta idea – jak zapewnia dyrekcja liceum – w pełni przyświeca ich pracy.
A jak to wygląda od strony nauczycieli? – Myślę, że szkoła może przygotować do matury na poziomie podstawowym – uważa Marcin Dyczko, anglista, który uczył w świdnickim liceum. – A jeśli chodzi o poziom rozszerzony, to dodatkowe zajęcia na pewno jeszcze nikomu nie zaszkodziły. To oczywiste, że w mniejszej grupie, a tym bardziej indywidualnie, można szybciej przyswoić wiedzę.
Marcin Dyczko szacuje, że nawet połowa maturzystów może pomagać sobie dodatkowymi lekcjami. – No i na pewno nikomu to nie szkodzi. Lepsi uczniowie, to lepsze wyniki, również szkoły – dodaje nauczyciel.
Co studiują świdniczanie
W I LO statystyki nie są prowadzone tak skrupulatnie, jak w „Baczyńskim”. – Wiemy, że około 90 proc. naszych ubiegłorocznych absolwentów studiuje w publicznych wyższych szkołach. A pozostałe 10 proc. uczy się w szkołach policealnych albo w innych prywatnych uczelniach. Ale dokładnej wiedzy o nich nie mamy – informuje dyrektor Stefańczyk. Zdaniem dyrekcji szkoły, największym powodzeniem wśród absolwentów cieszy się Politechnika Lubelska.
Jak będzie w tym roku? – Mamy nadzieję, że nie gorzej, bo dużo lepiej już się nie da, skoro 99 proc. naszych absolwentów studiuje – mówi Jolanta Dubaj, z-ca dyrektora II LO. Z dotychczasowych wyników zadowolony jest także dyrektor I LO. – Nasi uczniowie studiują w Warszawie i Poznaniu na prestiżowych kierunkach. Mamy się z czego cieszyć – ocenia dyrektor Stefańczyk.
Pytanie, jaki w tym sukcesie ma udział szkoła, a jaki portfele rodziców pozostanie, jak co roku, bez odpowiedzi.