Blisko 500 mieszkańców w nieco ponad dwa miesiące wyłapała aplikacja, z której korzystają urzędnicy ze Świdnika. Chodzi o osoby, których nie zgłoszono w tzw. deklaracjach śmieciowych. Namierzonym grożą konsekwencje – opłata za śmieci za 3 lata wstecz plus odsetki. A to nawet 2 tys. zł.
Program komputerowy stworzony specjalnie dla Świdnika wykrywa nieprawidłowości w składanych przez mieszkańców tzw. deklaracjach śmieciowych. Porównuje informacje z różnych baz z danymi o zameldowaniu.
– Korzystamy m.in. z bazy oświatowej, ale też z bazy pomocy społecznej, w której ujęto m.in. rodziny uczestniczące w rządowych programach „Dobry Start” (300 zł na wyprawkę szkolną dla ucznia – red.) czy też „Rodzina 500+” (500 zł na każde dziecko w rodzinie – red.) – mówi sekretarz miasta Ewa Jankowska.
Urzędnicy nie musieli długo czekać na efekty. – Do tej pory udało nam się „odnaleźć” blisko 500 osób – podlicza pani sekretarz i zaznacza, że urzędnicy pracują z aplikacją dopiero 2,5 miesiąca. – Po raz pierwszy użyliśmy jej pod koniec sierpnia.
Pracownicy magistratu nie namierzają jednak konkretnych osób, lecz nieruchomość, co do której istnieją podejrzenia, że mieszka tam więcej osób niż zapisano w „deklaracji śmieciowej”.
– Chodzi o rzeczywistą liczbę osób, które mogą mieszkać pod danym adresem, a nie o kogoś konkretnego z imienia i nazwiska – podkreśla Jankowska.
Co jeśli podejrzenia się potwierdzą? – Wówczas wzywamy właściciela do złożenia wyjaśnień i poprawienia deklaracji – wyjaśnia pani sekretarz.
Osoba taka musi się liczyć z dodatkowymi kosztami – opłatą za śmieci za 5 lata wstecz plus odsetki. – Maksymalna kwota, którą naliczyliśmy z tego tytułu, wyniosła 2 tys. zł – mówi sekretarz świdnika.
Okazuje się, że aplikacja nie tylko pomaga namierzyć osoby, które wymknęły się z systemu opłat za wywóz i zagospodarowanie śmieci w mieście. Działa też prewencyjnie. – Mieszkańcy sami się do nas zgłaszają, aby poprawić złożoną deklarację – przyznaje Jankowska.
Urzędnicy wyliczyli, że roczny „efekt finansowy” uzyskany dzięki aplikacji może wynieść nawet 200 tys. zł. Świdnicki projekt wzbudza duże zainteresowanie. – Dzwonią do nas urzędnicy z całej Polski oraz przedstawiciele firm, które chcą mieć w swojej ofercie taką aplikację – przyznaje Jankowska. – Ostatnio przyjechali do nas pracownicy Urzędu Miasta Siedlce, aby na miejscu zobaczyć, jak to wszystko działa.
USZCZELNIANIE SYSTEMU
W 2018 r. Świdnik jako jedyny samorząd w Polsce przystąpił do rządowego programu GovTech. Przedsięwzięcie, w którym brały udział także cztery ministerstwa – Cyfryzacji, Finansów, Przedsiębiorczości i Technologii oraz Zdrowia – miało ułatwić administracji i samorządom korzystanie z nowoczesnych i innowacyjnych rozwiązań. W ten sposób do Świdnika trafiła specjalna aplikacja, czyli narzędzie, które pomaga uszczelnić system opłat za wywóz i zagospodarowanie śmieci w mieście.
Jak jest w innych miastach?
W Kraśniku system opłat za odpady komunalne opiera się na deklaracjach składanych przez osoby rzeczywiście mieszkające w mieście, a nie zameldowane.
– W 2019 r. mieliśmy 26 236 mieszkańców, którzy złożyły takie deklaracje. Weryfikujemy te dane korzystając z różnych sposobów. Np. porównujemy je z liczbą urodzeń, z danymi pozyskiwanymi za pośrednictwem systemu 500+, czy tymi, które zbieramy w trakcie realizacji projektów solarowych. System nigdy nie był i nie jest szczelny. Szacujemy, że takich osób, które powinny płacić za odpady, a tego nie robią, może być od 1000 do 1500 – mówi Daniel Niedziałek z biura burmistrza.
W Lublinie opłata za śmieci nie jest, jak w Świdniku, naliczana od osoby, ale od gospodarstwa. Najmniej płacą osoby samotne, więcej gospodarstwa dwuosobowe, liczniejszych dotyczy najwyższa stawka. Jak często zaniżana jest liczba domowników? Ratusz nie odpowiada żadnymi szacunkami, ale zapewnia, że sprawdza deklaracje. W razie podejrzeń, że ktoś podał nieprawdę, Urząd Miasta sprawdza zużycie wody i prądu oraz przeprowadza wizje lokalne.