Co najczęściej odpowiadała ekspedientka w peerelowskim sklepie? - "Nie ma”, "wyszło”, "nie dowieźli”. Egzotyczne owoce - tylko na święta. Czarne buty - proszę bardzo, ale tylko z… aktem zgonu. Tak było we wszystkich sklepach, również w Świdniku
Lepsze towary - za dolary
Po modne ciuchy jeździliśmy też na bazary. Najsłynniejszy był Bazar Różyckiego w Warszawie, a także bazar w Rembertowie, gdzie kupowało się głównie ubrania dżinsowe.
Handel w naszym mieście za czasów PRL to były przede wszystkim społemowskie sklepy. Przetrwały do dziś. - Obecnie prowadzimy 10 sklepów spożywczych i dwa przemysłowe - mówi prezes Antoni Dejko. - Mamy własną piekarnię, z której codziennie świeże pieczywo trafia do odbiorców w Świdniku, Lublinie, Łęcznej.
Kiedy prezes Dejko ogląda stare fotografie przedstawiające obrazki z życia świdnickiego handlu, potrafi określić czas, w którym zostały wykonane. Np. ta z oddziałowego zgromadzenia "Społem” pochodzi z roku 1996, gdy świdnicka spółdzielnia świętowała jubileusz swojego 20-lecia.
Rozpoznaje też osoby: ówczesnego prezesa Wacława Madeja (ten na mównicy) i zasiadających za stołem prezydialnym - Tadeusza Karasiaka (dyrektora Zasadniczej Szkoły Zawodowej, szkolącej handlowców), Wacława Wermara (zastępcę kierownika działu gastronomii WSS w Lublinie), Szczepana Pieńkowca (kierownika wydziału handlu UM w Świdniku), Ignacego Pietraszka (wiceprezesa WSS w Lublinie) i Adolfa Borowika (działacza spółdzielczego).
Lata 70.
A sklepów było sporo: 22 spożywcze, cztery przemysłowe i pięć małych sklepików - o łącznej powierzchni 2718 mkw. Ponadto piekarnia i ciastkarnia oraz osiem zakładów gastronomicznych (w tym m.in. restauracje "Świdniczanka” i "Lotnicza”, bary "Zacisze” i "Michał”, kawiarnie "Jubilatka”, "Ja i Ty” i "Mariola”). "Społem” zatrudniało 370 osób. I stale się rozwijało. Oprócz sklepów firma prowadziła także zakłady fryzjerskie, krawieckie, kosmetyczne, koła zainteresowań dla dzieci i młodzieży, kursy i pokazy.
Trudne lata osiemdziesiąte
Okres transformacji
Prywatyzacja dotknęła również usług w ośrodku "Praktyczna Pani”, gdzie zlikwidowano wszystkie punkty, a pomieszczenia oddano - z uwagi na wysoki czynsz - Spółdzielni Mieszkaniowej. Pracę straciło 125 osób.
Dzień dzisiejszy
- Jeszcze do niedawna - mówi prezes Antoni Dejko - stanowiły one zagrożenie dla małych sklepów, które najszybciej i najboleśniej odczuły działanie konkurencji. Jednak dziś klienci zaczynają odwracać się od wielkich sieci handlowych i wracają do sklepików osiedlowych. To powoduje, że mamy się całkiem dobrze. W ostatnich dwóch latach wypracowaliśmy nawet zysk. W trzech naszych sklepach można już płacić kartą bankomatową, a we wszystkich płacić rachunki za prąd, gaz, telefon, abonament radiowo-telewizyjny oraz doładowywać karty telefoniczne. Jak widać skutecznie opieramy się konkurencji.
Janusz Świąder
Fot. Archiwum prywatne