Mieszkańcy Świdnika Dużego protestują przeciwko budowie portu lotniczego. Zażądali od wójta Wólki Lubelskiej, by nie dopuścił do inwestycji.
W podobnej sytuacji jest kilkadziesiąt osób ze Świdnika Dużego. Ich działki albo graniczą z lotniskiem, albo wchodzą w jego teren. Dlatego domagają się, by wójt gminy Wólka Lubelska nie zgodził się na zmiany w planie zagospodarowania przestrzennego gminy i tym samym na powstanie lotniska.
Swoje żądania przedstawili na dzisiejszej sesji gminnym radnym. - Gmina nas sprzedała. Zostaliśmy sami ze swoim problemem! - grzmiał Czubacki. - Nikt z nami niczego nie konsultował, wszystko odbyło się za naszymi plecami. Dlatego teraz żądamy odstąpienia od tej inwestycji.
- Mój dom stoi bezpośrednio przy płocie lotniska. Nie mam pojęcia, co ze mną zrobią. Zostawią, czy wykupią? - zastanawiał się Włodzimierz Kolczarek ze Świdnika Dużego.
Radni byli zdziwieni, że właściciele działek kolidujących lub sąsiadujących z lotniskiem nie brali udziału w społecznych konsultacjach. A wójt Włodzimierz Hofa próbował łagodzić atmosferę: - Spotkamy się z marszałkiem i będziemy szukać rozwiązania - obiecywał.
Tymczasem właściciele działek graniczących z lotniskiem wystąpili już do spółki Port Lotniczy Lublin z żądaniem odszkodowania za straty, które poniosą w związku z powstaniem portu lotniczego. - Pisma od kilkudziesięciu osób właśnie do nas wpłynęły - informuje Piotr Jankowski, rzecznik PLL. - Czy te osoby mogą na coś liczyć? Na pewno nie jesteśmy zainteresowani wykupem tych nieruchomości, ponieważ nie wchodzą one w teren lotniska. Na temat odszkodowania nie będę się wypowiadał. Zarząd zajmie stanowisko, gdy zapozna się z wnioskami.