Marta i Łukasz obchodziliby w grudniu drugą rocznicę ślubu. Obchodziliby, gdyby... w październiku nie zdecydowali się rozwieść. Od początku roku w Świdniku rozwiodły się 102 pary. Niektórzy byli ze sobą raptem kilka miesięcy.
Statystki są alarmujące. Do końca października w naszym mieście przeprowadzono aż 102 rozwody. Dla porównania - w całym 2003 roku - 69, zaś w 2004 - 80. - Ten rok będzie rekordowy. Nie ma dnia, żebyśmy nie dostawali informacji o kolejnym rozwodzie - mówi Ewa Wójtowicz, kierownik Urzędu Stanu Cywilnego.
Nagły wzrost rozwodów zaczął się od 2004 roku, kiedy zmieniła się ustawa o świadczeniach rodzinnych. - Nie wykluczam, że niektórzy rozwodzili się wtedy, żeby matki mogły uzyskać dodatek z tytułu samotnego wychowywania dziecka - twierdzi Piotr Zajączkowski, kierownik Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej.
W tym roku - po kolejnej zmianie ustawy - na dodatek mają szansę jedynie wdowy i panny, których dzieci nie mają ustalonego ojcostwa. - Rozwiedzione matki otrzymują tzw. zaliczkę alimentacyjną po zasądzeniu alimentów. - Przyczyna tak wielu rozwodów musi leżeć gdzie indziej - uważa Zajączkowski.
- Dzisiaj łatwo się rozwieść, nie ma takiego potępienia społecznego - twierdzi Łukasz. - I lepiej to zrobić wcześniej, kiedy jeszcze można ułożyć sobie życie.
Na rozwód decydują się coraz młodsi ludzie, którzy nie mają jeszcze dzieci i... mieszkania. - W tym roku mamy już kilka rozwodów małżeństw zawartych w 2004 roku - mówi Ewa Wójtowicz.
Socjologowie twierdzą, że zmienia się polski model rodziny. Nieformalny związek zastępuje ślub kościelny i cywilny. Konkubinat staje się coraz bardziej popularny. A rozwody przestały być wstydliwą sprawą. - W wielu kręgach to po prostu unieważnienie umowy cywilnoprawnej - twierdzi dr Robert Szwed, socjolog z KUL
- Z paczki naszych przyjaciół połowa jest już po rozwodach - mówi Marta. - Oby ta druga nie była przed...