Mechanik samochodowy ze Świdnika palił w piecu zużytym olejem napędowym. Strażnicy miejscy przyłapali go na gorącym uczynku. Tylko w tym roku namierzyli już kilkunastu trucicieli.
Mężczyzna wpadł w czwartek rano, w warsztacie przy ul. Żwirki i Wigury. Był zaskoczony wizytą strażników. Zdradził go czarny dym, wydobywający się z komina. Mechanik przyznał się do palenia w piecu olejem. Dostał 200 zł mandatu.
Tylko w styczniu strażnicy ze Świdnika ukarali mandatami kilkanaście osób, zatruwających środowisko. W ubiegłym tygodniu wpadł m.in. właściciel zakładu krawieckiego oraz punktu wulkanizacji opon. Wśród ukaranych mandatami nie brakuje również mechaników samochodowych.
– Ludzie spalają w piecach różnego rodzaju odpady, nawet styropian i płyty pliśniowe – mówi Janusz Wójtowicz, komendant świdnickich strażników. – Rano palą głównie właściciele zakładów produkcyjnych. Popołudniami zaczyna się palenie śmieci w prywatnych domach.
Przyłapani na tym procederze muszą się liczyć z mandatem. Powinni się też przygotować na ponowną kontrolę. Strażnicy mają obowiązek sprawdzić, czy mandat przyniósł skutek.
– Do tej pory nie zdarzyło się, byśmy podczas takich kontroli ponownie przyłapali kogoś na paleniu śmieci. Jest porządek – dodaje komendant Wójtowicz.
Kolejna wpadka oznacza, że sprawa trafi do sądu. W takim przypadku należy się liczyć z grzywną nawet do 5 tys. zł. Strażnicy miejscy nie muszą złapać „truciciela” na gorącym uczynku. Mogą pobierać próbki popiołu z pieca, które później trafiają do analizy. W Świdniku wszyscy strażnicy przeszli już stosowne szkolenie.